niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 6



Podniosłam głowę  i nasze oczy się spotkały. Uśmiechną się tym samym uśmiechem co zawsze, ale ten uśmiech odebrałam inaczej.
Odwrócił głowę w stronę Haruny.
-Co słychać? – dziarsko zarzucił. Czekaj, on udaje że mnie nie zna?
-Mamy nową koleżankę! – zapiszczała.
-Tak? – rozejrzał się po nas jakby mnie nie zauważył. Haruna lekko poklepała mnie po ramieniu.
-Hannah z Europy. Dzisiaj pierwszy raz w naszej szkole.- przedstawiła mnie Haruna.
-Aha, no dobrze idźcie na lekcje- powiedział „troskliwym” głosem. Czyli naprawdę udaje że mnie nie zna?
-Do widzenia sunbae. – powiedziała słodko dziewczyna i ciągnąc mnie (lekko otępiałą) za rękaw znów zaczęłyśmy iść w stronę klasy biologii.
-Hannah? Co jest? – zapytała po chwili. – Nie rób takiej miny, wyglądasz jak nawiedzona, jak tak szeroko otwierasz oczy. – zaśmiała się. – Są zbyt niebieskie.
-Nic… - powiedziałam po chwili – Ja po prostu się zamyśliłam.
-Aaaa… - przeciągnęła ruszając brwiami i mrużąc oczy - Podoba ci się Jiwon sunbae? – zapytała podekscytowana.
-Jest przystojny nie zaprzeczę, ale… - chciałam dokończyć wypowiedź, ale Haruna (mówiąc delikatnie) nie dała mi dojść do słowa swoim (?)monologiem.
-Wiem! On to dopiero wygląda. Flower Boy, cudowny, chluba szkoły, połowa dziewczyn  się za nim ogląda, wiesz? – tu zachichotała – Podobno chcą go jako modela do Vouge, ale go taki świat nie kręci. – westchnęła - Chce zostać lekarzem, pójść w ślady ojca, ratować życia. Ale chodzi plotka, że spotyka się z tą wysoką dziewczyną która koło niego stała. Wredna jest, ale ładna, Daisy, przyleciała z Francji. Jej tata jest czebolem(chaebol). Mieszkała tam tylko przez 3 lata i wróciła do Korei. Podobno firma jej ojca straciła tam kontrakty. Ale ma imię – tu prychnęła – Daisy, ja bym chyba nie chodziła do szkoły z takim imieniem. Ale ona to ona. Jej nikt nie dokucza, bo jest bogata i ładna. Ale ten nos to chyba operowała. Strasznie sztucznie wygląda… - dalszej części nie słuchałam, wyłączyłam mózg na jej gadanie i zaczęłam się zastanawiać czemu udał, że mnie nie zna? Czy naprawdę ma dziewczyne? Może źle odebrałam znaki. Może wcale się mu nie podobałam i tylko sobie wyobraziłam niektóre momenty? Czułam się teraz dziwnie głupio. Tak naprawdę to się nie dzieje? Nie jestem w Korei i mój brat nie jest właścicielem wytwórni płytowej. Nie znam 4U, ani nowych kolegów z klasy?
Uszczypnęłam się 3 razy w czoło.
Nie. To wszystko naprawdę.
Poczułam „lekkie” rozczarowanie.


Po biologii i reszcie dodatkowych lekcji razem z nowymi znajomymi wyszłam przed szkołę. Pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.
Ja, tak jak się wcześniej umówiłam z RJ i Jake’iem cofnęłam się na tereny zielone przed szkołą. Usiadłam na murku i grzecznie czekałam aż panowie się pojawią.
Minęło jakieś pięć minut gdy ubrany już w czarny dres i w ciemnych okularach Jake złapał mnie znienacka za ramie.
-Idziemy. – lekko mnie szarpną, po czym zabrał rękę i zdjął okulary. – Czemu się nie przebrałaś? – zapytał z wielkim wyrzutem.
-Przebrałaś?
-Idziemy do wytwórni. Jak ktoś zobaczy twój mundurek, zacznie węszyć w szkole. Co powiedział twój brat? Mamy zostać w sekrecie aż do chwili debiutu, a ty chcesz wszystko popsuć?
-No dobra nie krzycz. Przepraszam, że żyję. – nadąsana odwróciłam głowę.
-Łap – usłyszałam głos RJ, gdy się odwróciłam, jakieś ciuchy wylądowały na mojej twarzy.- Przebierz się masz pięć minut.
Spojrzałam na ciuchy, dresy oczywiście, ale zielone, w kolorze trawnika z białymi paskami.
-Nieeeee…. – pokręciłam głową z niedowierzaniem – Ja tego nie założę. Nie ma mowy.
-Mogę ci pomóc. – zaproponował Jake z tym swoim złośliwym uśmieszkiem. Popatrzyłam na niego zniesmaczona. -I tak nikt cię tu nie zna. – dodał.
-Weź bo cię kopne w dupe – fuknęłam.
Nachylił się nademną i szepną.
-Widziałem akcje z JiWon sunbae –wyszczerzył się – Nie jest tak wylewny z uczuciami jak w samochodzie, co?
Zamurowało mnie, wstałam wzięłam dresy i pobiegłam do szkoły, a potem do łazienki, żeby się przebrać.
Chlapnęłam sobie kilka razy w twarz zimną wodą. Przebrałam się, a potem znowu chlapnęłam w twarz wodą. Co za upokorzenie. Dzień porażek po prostu.
Ale jak to mawia moja mama porażkom trzeba patrzeć prosto w twarz jak najszybciej po potem będzie coraz trudniej a i tak będziemy musieli to kiedyś zrobić. Nie jest królową sentencji no ale cóż, rodziców się nie wybiera. Więc założyłam okulary przeciwsłoneczne i wyszłam ze szkoły.
-Chodźmy – powiedziałam cicho i ruszyliśmy szybkim krokiem tą samą drogą, którą rano szliśmy z wytwórni. Było cicho, nikt się nie odzywał. Ani Jake, ani ja, a już o RJ nie wspomnę on nigdy nic nie mówi chyba, że musi.
Weszliśmy przez tylnie drzwi. Mijając każdego w korytarzu, kłanialiśmy się lekko. I
W końcu znaleźliśmy się w windzie. Oprócz nas weszło jeszcze dwóch chłopaków w kapturach. Jake i RJ skłonili się. Oni lekko kiwnęli głowami odpowiadając. Jake wcisnął guzik i drzwi się zamknęły.
Rozejrzeli się po windzie „zahaczając wzrokiem” na mnie. Odwrócili się i zaraz znów spojrzeli w moją stronę.
-HaNi! – uśmiechnął się jeden. Rozpoznałam go, to był Xeo. Ten blondyn którego poznałam rano i ten którego Haruna nosiła jako tapetę na komórce.
-Xeo! – odpowiedziałam z takim samym entuzjazmem. Wyglądało to jakbyśmy byli najlepszymi przyjaciółmi którzy spotkali się przypadkowo po latach.
Zobaczyłam ukradkiem zdziwione spojrzenia Jake, RJ i tego drugiego chłopaka. Nie widziałam go wcześniej. Xeo popukał go w klatkę piersiową i patrząc na mnie powiedział – Dan. – Co zapewne znaczyło że ma tak na imię.
-Cześć, miło mi cię poznać.- powiedział płynnym angielskim chłopak i wyciągnął rękę w moją stronę.
Uścisnęłam jego dłoń i odpowiedziałam skinieniem głowy i uśmiechem.
-Igeos-eun naui saeloun salang-ida (to moja nowa miłość) – wyciamciaramciał Xeo do niego z uśmiechem pokazując na mnie.
On się tylko zaśmiał, szkoda że nie rozumiałam o czym mu powiedział Ale widać Jake i RJ byli trochę zamurowani. Może mnie pochwalił i było im głupio? Uśmiechnęłam się triumfalnie patrząc ukradkiem na Jake. W tym samym momencie Xeo powiedział coś do Dan’a.
-Ask. – Xeo dźgnął go palcem w żebra.
-Oh, ok. – Dan wyglądał jakby sobie coś dopiero przypomniał. – Xeo się pyta czy chcesz z nami zjeść. Bardzo ładnie prosi – uśmiechną się i wskazał na Xeo który zrobił uroczą minkę, wyglądał jak szczeniaczek.
-Z chęcią. – odpowiedziałam w stronę Xeo.
-Yes? Yes? – zapytał by się upewnić czy zrozumiał.
-Yes. – odpowiedziałam z uśmiechem.
-Yay! – krzykną jak małe dziecko.
Winda zatrzymała się i wszyscy z niej wyszliśmy. Xeo wziął mnie pod rękę i razem poszliśmy w stronę odwrotną do biura mojego brata, przeszliśmy kilka wejść i znaleźliśmy się w końcu w Sali do tańca tak mi się wydawało. Na podłodze siedziało pięciu chłopaków i jedna dziewczyna oglądali coś na tablecie. Trzech skojarzyłam z „porannych spotkań”.
Pokazywali coś palcami i tłumaczyli sobie palcami, chyba analizowali.
-Hay! – krzyknął Xeo na całą salę. Dan tylko kiwną głową.
Wszyscy podnieśli głowy.
-To jest Hannah – przedstawił mnie Dan. –Siostra Luke.
-Hello – uśmiechnęłam się.
-Siadaj sobie – wskazał mi podłogę Dan.
-To my już nie przeszkadzamy, zaraz wrócę z jedzeniem. – powiedziała dziewczyna i razem z jakimś chłopakiem wyszli z pokoju.
-To była nasza menedżerka Mika i nasz choreograf Chen – wytłumaczył Dan.
-Cześć – wyciągną rękę jeden z chłopaków – jestem Anthony. -To był ten z czerwonymi włosami. Uścisnęłam lekko jego rękę.
-Jestem Sheng – pomachał mi chłopak który tak jak ja miał czarne włosy.
-Z – podał rękę drugi blondyn którego zapamiętałam jako tego który pierwszy wpadł do biura.
-Lei – podał mi rękę ten który miał orzechowe pasemka.
-Znasz nasz zespół? – zapytał Sheng. – on też mówił nieźle po angielsku.
-Dzisiaj się o was dowiedziałam. – powiedziałam zawstydzona.
-Bardzo dobrze! – klasnął w ręce Z – jakbyś przyprowadził kolejnego fangirla Dan to bym cię udusił.
-To nie ja, to Xeo. – powiedział naburmuszony Dan. –On zawsze się szybko zakochuje.
-Fangirla?- zapytałam.
-Aaa! Iiii! Oppa! Saranghaejo!! – Z zaczął udawać że płacze i ciągać Shenga za koszulkę.
-Rozumiem – zaśmiałam się. – Ja nie wiedziałam nic o was do dzisiaj rana, więc jesteście bezpieczni. – puściłam oczko.
-Uff – odetchnęli teatralnie.
Do pokoju weszła Miki w rękach trzymała wielkie plastikowe torby.
-Jeszcze ciepłe, bardzo was kochają, smacznego. -  postawiła torby między chłopców, którzy od razu rzucili się by je wypakowywać i wyszła.
-Dzięki noona – krzyknął Z.
-Kto was kocha? – zapytałam.
-Fanki oczywiście. – odpowiedział Anthony.
-Dzięki nim mamy co jeść. – zaśmiał się Sheng. – Twój brat nas nie karmi. – zrobił smutną minkę.
-O twoje egyo się ujawniło Sheng. – zaczął śmiać się Anthony.
-Czasem tak mi się zdarza. – walnął go w ramie lekko z pięści.
-Fanki kupują wam żarcie? – zapytałam, zdziwiona wracając do tematu.
-Tak. – odpowiedział prosto Lei i zaczął jeść jakąś potrawę z sosem i ryżem która wyglądała naprawdę bardzo smacznie.
-Codziennie!?– byłam bardzo ciekawa.
-Prawie. – uśmiechnął się Dan. – Czasami twój brat nas nakarmi. – zaczęli się śmiać.
-Aż tak z nim źle? –zapytałam, a Xeo wcisnął mi do buzi małego pomidorka. – Jak to jest że wy mówicie płynnie po angielsku, a Xeo nie potrafi? – zapytałam gdy już przeżułam.
-Bo to sierota, ciężko pojmuje. – zaśmiał się Z i poklepał Xeo z uśmiechem po ramieniu. Ten się tylko uśmiechną. Pewnie czuje się teraz jak ja, zrobiło mi się go szkoda. Nic nie rozumieć co się mówi dookoła.
-Spokojnie on rozumie dużo, nie wychodzi mu mówienie, nie potrafi sensownie składać zdań, ale tak samo jest z jego koreańskim. Prawda Xeo? – Sheng popatrzył na Xeo, a on pokiwał głową.
-Masz. – Anthony podsunął mi pudełko z jedzeniem.
-Co to?
-Bibimbap.
Spróbowałam trochę, było naprawdę dobre.
-Zawsze dają dodatkowe pudełko. To naprawdę miłe, Hannah się naje.– między jednym a drugim gryzem stwierdził żartobliwie Sheng.
Jadłam ryż z mięsem, jajkiem, ogórkami, jakimś grzybkiem i innymi duperelami. Ogólnie było to bardzo dobre i zjadłabym jeszcze jedną porcje (przy obcych zawsze się odchudzam.)Po chwili jednak stwierdziłam że jestem syta i nic więcej nie zjem. Naprawdę pełnowartościowe jedzenie. Wszyscy się najedliśmy.
-Teraz musimy podziękować naszym P-owers. – rzucił Lei. Wszyscy chwycili swoje telefony i jak zobaczyłam po chwili każdy z nich pisał wiadomość na twitterze.
-Wyliczanka! – krzyknął Z. – raz, dwa, trzy, zdjęcie wstawiasz ty. – wypadło na Shenga.
Cyknął fotkę pustych pudełek i dorzucił do swojego wpisu.
-Dobra ile mamy czasu?- zapytał Anhony bardziej samego siebie bo po chwili odpowiedział – Dwadzieścia minut. Idziemy spać. – I jak na komendę wszyscy wrzucili pudełka do tych wielkich plastikowych toreb. Zaraz znalazły się też śmieszne poduszki. Na przykład Anthony miał poduszkę z Lei’em, a Sheng z Hello Kitty. Wszyscy ułożyli się na podłodze i zamknęli oczy. Xeo złapał mnie za rękę i coś powiedział. Dan od razu przetłumaczył.
-Pyta się czy chcesz spać, czy idziesz spotkać się z bratem.-Pokazałam mu wyjście i wstałam.
-Pa – pożegnałam wszystkich.
-Bye bye! – pomachał Xeo.
Gdy wyszłam z sali spojrzałam jeszcze raz przez szybę na śpiące E-NERGY i zrobiłam im fotkę komórką. Tak na pamiątkę.
Odchodząc natknęłam się na patrzącą na mnie wrogo śliczną Azjatkę.
-A ty co myślisz, że robisz?- zapytała surowo.

 =-=-=-=--=-=-=-=-=
Rozdział dla tych co chcieli więcej E-NERGY. Chłopcy na prawdę mili, nieprawdaż?
Przepraszam że tak krótko ale w wordzie zajeło 4 strony :P
Mam nadzieję że się spodobało♥
Zostawcie w komentarzach swoje e-maile. Pracuje teraz nad tym opowiadaniem (edytuje notki od samego początku)jak zakończę prace wyślę wam nowy adres :3
I jeśli macie jakieś blogi, strony na FB o azjatach czy kpop ładnie proszę z miną kotka zróbcie mi darmową reklamę :3 (potem zostawcie w komentarzu adres do reklamy i ja zareklamuje tutaj waszą strone lub bloga)
Łączmy się fani Azji <3



piątek, 21 czerwca 2013

Już niedługo...

Wznawiam pisanie opowiadania~! ♥
W przyszłym tygodniu pojawi się nowa część :3
Mam nadzieję że zaczekacie <3333