czwartek, 31 stycznia 2013

Troszkę odpowiedzi i wyjaśnień

Nowy rozdział już niedługo. Wiem że jesteście ciekawe co się stanie po tym małym "wypadku" ^^ poczekajcie jeszcze trochę :3





Więc przejdę dalej. Zostałam nominowana (jej ! :) ) przez http://vfampirka0.blogspot.com do Liebster Award  nie mam kogo nominować oprócz osoby która mnie nominowała a chyba to nie w porządku bo jedna z zasad L.A. głosi że nie można nominować kogoś kto cię nominował więc ja tylko odpowiem na pytania żebyście nie poczuli się zaniedbywani i ignorowani przeze mnie ♥ 

1. Co wiesz o mandze i anime?
Manga to japońskie komiksy czarno-białe ( szczerze nie czytałam żadnego kolorowego ^^) a Anime to seriale animowane zwykle na podstawie mangi.
2. Jeżeli zobaczyłabyś/zobaczyłbyś chłopaka/dziewczynę (azjatę/azjatkę) co byś o nim/niej pomyślała/pomyślał?
Nic w sumie specjalnego, no chyba że byłby bardzo przystojny, albo bardzo ładna więc bym się pozachwycała. Tak to bym pewnie nie zwróciła uwagi. Człowiek to człowiek :3
3. Co sądzisz o wojnach gangów?
Nie za bardzo jestem w temacie ^^ 
4. Gdybyś znalazła/znalazł na ulicy portfel, co byś zrobiła/zrobił?
Sprawdziłabym zawartość xD
5. Masz do wyboru dwie drogi; czarną i niebieską, którą wybierasz?
Niebieską
6. Czym jest dla ciebie szczęście?
Czymś na co pracujemy swoimi dobrymi uczynkami, jeśli dajemy dobro ono do nas wraca w postaci szczęścia :3

7. Dokończ zdanie: Tam gdzie jest muzyka, tam... ?
Tam są ludzie C:
8. Wymarzony zawód?
ojej ^^ nie zdradzę
9. Jak opisałabyś/opisałbyś siebie?
wysooooka, rudobrązowa blondynka ;p strasznie wybredna i wkurzająca ;p
10. Twoje ulubione miasto to... ?  
Cały czas w myślach mam taką "wieś ? " Kadyny blisko Elbląga .

Jeśli ktoś mnie chce nominować to proszę pisać :3 nie obrażę się :p

Postanowiłam że będę odpisywać na każdy wasz komentarz. Więc zostawiajcie pytania jeśli jakieś macie.

 Pozdrawiam wszystkich czytelników ;*** ♥

Polubcie : Azjato, jesteś moim ideałem.  na Facebooku :3

sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 4 cz 2


 -Hannah ! To ty! Nie wierzę! - patrzył na mnie z uśmiechem od ucha do ucha.
Uśmiechnęłam się do niego – Dawno się nie widzieliśmy. - próbowałam zażartować, naprawdę kiepsko mi to wyszło, ale JiWon i tak się zaśmiał.
-Wsiadaj, zabiorę cię w fajne miejsce. - powiedział zachęcającym mnie ręką do wejścia.
Musiałam się chwilę zastanowić, ledwo go znam, nie powinnam wsiadać do samochodu jakiegoś obcego gościa. No może nie był taki obcy, w sumie wyglądał też na niegroźnego.
Kurczę, tacy zwykle okazują się być mordercami. Weźmy też pod uwagę fakt że raz mi pomógł.
-Hannah? Nie daj się prosić. - nieeee nie złapiesz mnie na proszące oczka - Wsiadaj! - uśmiechnął się uroczo. Co robi co robić ?
„Przepraszam mamo” - pomyślałam wsiadając do samochodu. -”za to jaka się staje przy uroczych chłopakach.”
Weszłam, zamknęłam drzwi. JiWon pochylił się nade mną. Centymetry dzieliły nasze twarze od siebie. Nieeee... Jest za wcześnie by mnie pocałował. A może?
Nagle jego ręka powędrowała w górę. Co on miał zamiar zrobić? Ze strachu przymrużyłam oczy. Bądź co bądź byłam dziewczyną z zasadami. Całowanie następuje po tym jak stwierdzamy wspólnie że jesteśmy w tzw. związku. Może w Korei robi się to szybciej? Boże co robić! ?
Zacisnęłam oczy. Poczułam jego rękę sunącą w dół
I te wszystkie „nieczyste” myśli przerwał nagle tak dobrze wszystkim znany 'klik' zapinanego pasa.
Maatko, a już miałam nadzieję...
Otworzyłam szeroko oczy.
-Pasy trzeba zapinać – obdarzył mnie uroczym uśmiechem.
-Aaaa, racja... - powiedziałam zaskoczona.
Gdy wkładał kluczyki do stacyjki, rozejrzałam się troszkę po samochodzie.
Miał bardzo ładny wóz. Widać było że był nowy. Czarny lakier z wierzchu, w środku biała tapicerka. I mój fotel był taki wygodny, miałam też dużo miejsca by wyciągnąć nogi, co nie zdarzało się w naszym oplu. Mam na myśli ten którym jeździł mój papa w Polandii, czyli samochód który w tej chwili był zupełnie nie ważny.
-Jak ci się podoba Korea? - zagadną od razu jak ruszyliśmy. - Jesteś tu pierwszy raz ?
-Yhym -zaczęłam mało inteligentnie - nigdy wcześniej nie byłam poza granicami państwa- pomijając wycieczkę klasową na Litwę dodałam w myślach. -Nie pomyślałabym że będę mieszkać aż w Korei.
-Co ci się najbardziej podoba? - zapytał. Widać było że lubi konkretne odpowiedzi bo pytał bardzo szybko.
-Jest tu tak czysto, wszystko zdaje się mieć swoje miejsce.
-Masz rację – patrzył prosto na drogę i cały czas się uśmiechał. Czy on wybielał zęby? - Korea Południowa jest bardzo poukładana. - skręcaliśmy właśnie w prawo, a ja nie mogłam oderwać oczu od jego białych siekaczy. – Mało o tobie wiem. - oho, zarzucił nowy temat, spojrzał na mnie „kątem oka” więc odwróciłam szybko wzrok udając, że patrzę na to co się dzieje za oknem – Skąd jesteś?
-Z Polski. - odpowiedziałam.
-Gdzie to leży ? - właśnie samochód zatrzymał się na czerwonym świetle, więc JiWon korzystaj ac z okazji przez chwilę na mnie patrzył.
Nie wiesz gdzie leży Polska ? Hmpf... typowe...
-W Europie.
-Aha chyba już wiem. Czy to obok Niemiec ?
-Tak, graniczymy z nimi.
-O teraz pamiętam ! - był chyba zadowolony z siebie że skojarzył fakty bo zaczą się szczerzyć znowu ukazując zęby żywcem wyjęte z reklamy jakiejś drogiej pasty do zębów. - Byłem tam kiedyś. Wy robicie 'pierogi', prawda?– słowo pierogi wypowiedział po polsku z dziwnym akcentem.
-Tak – zaśmiałam się .
-Wy chyba również macie pierogi. - dodałam przypominając sobie tą informacje, trochę czytałam o tym przed wyjazdem. Jestem żarłokiem więc musiałam wiedzieć czy będę mogła się tu najeść, nie mogłabym znieść tylko ryżu. Tak tak stereotypy.
-Mówisz o mandu? A co jadłaś je kiedyś? - zapytał ruszając przy okazji samochód bo pojawiło się zielone światło.
-Nie, jestem tu dopiero jeden dzień. - zaznaczyłam.
-Nawet już nie pamiętam kiedy je ostatnio jadłem. - westchną. - Następnym razem zaproszę cię na mandu.
Następnym razem?! - te słowa na pewno zakodowały się w każdej części mojego umysłu.
-Ale jesteś szybki, nawet nie skończyliśmy tego spotkania, a ty już wyskakujesz z następnym. - zagrałam niedostępną czy tylko mi się wydawało?
-Nie chciałem sprawić takiego wrażenia – jego twarz trochę posmutniała. Zasmucony też wyglądał cudownie. Tak przystojnie i słodko zarazem.
Jak prowadził jego twarz wyglądała nadzwyczaj spokojnie. Nie marszczył czoła jak ktoś przed nim nie znał się za dobrze na tym jak prowadzić auto, do tego cały czas był uśmiechnięty jak tylko mnie pytał lub mi odpowiadał. Mogłabym jechać z nim samochodem z Korei do Polski byleby tylko wlepiać gały na jego „prowadzącą twarz”.
-Więc aż tak się gniewasz ? - zapytał.
-Co ? - popatrzyłam zdziwiona.
-Pytałem się przed chwilą czy mi wybaczysz.
-Ale nawet nie ma czego wybaczać. Nie bierz tego tak do siebie. - uśmiechnęłam się – żartowałam.
-Uff. Ulżyło mi. - wypuścił głośno powietrze. - Więc pójdziemy następnym razem na pierogi ?
-Ok – uśmiechnęłam się.
Samochód się zatrzymał.
-Jesteśmy prawie na miejscu, stąd musimy dojść sami. - odpiął pas po czym wysiadł z samochodu.
Odpięłam pas i pociągnęłam za klamkę czując że drzwi same „się ciągną”. Naprawdę nie wiem jak opisać te zjawisko. Wyjaśnienie przyszło szybko. Okazało się że to JiWon otwiera mi drzwi, a już myślałam że jego samochód automatycznie otwiera drzwi na dotyk, wiecie coś jak samochody z filmy science-fiction. Nie każdy musi być super domyślny. Strasznie zdziwiły mnie regulatory temperatury w moim pokoju w domu Łukasza. Zresztą to była dosłownie chwila, nawet nie zauważyłam że podszedł do moich drzwi. (Wampir czy co ?) Wysiadłam na pewno wyglądając jak uśmiechnięty głupek bo rzadko kiedy jakiś chłopak otwierał mi drzwi od auta. Dżizz jaki dżentelmen.
-Na razie pójdziemy chodnikiem w górę. Zresztą . - złapał mnie za rękę – tak mi będzie łatwiej. - uśmiechną się do mnie tak uroczo. Jego oczy zamieniły się w cieniutkie czarne kreseczki.
Miał rację droga pod górkę była trochę męcząca ale myślę że nie o to mu chodziło. Chodnikiem szło jakieś dziesiątki ludzi. Wszyscy tworzyli gęsty tłum i ciężko było się przecisnąć.
Po jakiejś chwili znaleźliśmy się na miejscu. Małej przytulnej kawiarni której pewnie sama bym nie zauważyła bo znajdowała się z tyłu jakiegoś większego budynku a z ulicy wyglądało to raczej jak księgarnia.
Dookoła przy ścianach stały regały z książkami a na środku stoliki, krzesła i kanapy.
JiWon zaprowadził mnie (nadal trzymał mnie za rękę ^-^) w cichy i przyciemniony kąt gdzie stała rogówka i stolik. Na oko widać było że tam najczęściej siadają pary.
-Tu będziemy mieli spokój – powiedział anioł gdy popatrzyłam na niego pytająco.
Zaraz po tym jak usiedliśmy podeszła do nas kelnerka z notesikiem w ręku.
-Jesteś głodna? - zapytał mnie chłopak.
-Nie bardzo, ale z chęcią wypiłabym coś chłodnego.
-Sok? Mrożona herbata ?
-Herbata.
Zaraz po tym JiWon zaćwierkał do niej po koreańsku. Zapewne zamówienie. Ona się ukłoniła i odeszła.
-Podoba ci się ? - zapytał patrząc mi się w oczy.
-Co?
-Miejsce, klimat ?
-Strasznie tu, hmm.... intymnie ? - podniosłam jedną brew do góry czekając na wyjaśnienie.
-Chciałem ci pokazać moje ulubione miejsce. - powiedział odgarniając mi kosmyk włosów za ucho, po czym lekko zjechał ręką po mojej szyi i ją zabrał. Poczułam jak robi mi się gęsia skórka.
Zaśmiałam się głupio spuszczając wzrok. Co się ze mną dzieje?!
Chciałam szybko odwrócić jego uwagę od mojego głupkowatego dziewczyńskiego zachowania.
-Ciągle rozmawiamy o mnie. Może teraz ty odpowiesz na parę moich pytań. - powiedziałam odważnie patrząc mu w oczy.
-Ok – znowu uśmiech.
-Więc czemu byłeś wtedy na lotnisku?
-Mój tata pracuje w Ameryce. W dzień w którym na siebie wpadliśmy był dniem kiedy miałem przewidziany powrót.
-Uczysz się gdzieś? - zadałam od razu kolejne pytanie.
-Tak kończę właśnie liceum. Za kilka miesięcy idę do college'u.
-Więc co chcesz robić w życiu? Masz już ustalone plany?
-Zostanę chirurgiem plastycznym. - odpowiedział z nutką dumy w głosie.
-Serio kręcą cię skalpele, krew i botox ?
Nie zdążył mi odpowiedzieć bo jego uwagę odwróciła kelnerka przynosząca nasze zamówienie.
Mrożoną herbatę i kawę.
-Myślę że będzie ci smakować – powiedział i podał mi mój kubek.

Gdy już wypiliśmy nasze napoje JiWon zamówił kolejne. Rozmowa z nim była naprawdę przyjemna. Miał bardzo dobry akcent gdy mówił po angielsku. Nauczył mnie też kilka zwrotów po koreańsku.
Potem posłuchaliśmy muzyki z jego mp3. Oczywiście koreańskiej, to był mój chyba pierwszy raz gdy słuchałam czegoś tak niezrozumiałego, a jednocześnie przyjemnego dla ucha.
Czas mijał nam bardzo szybko, nie zauważyłam nawet jak zrobiło się już ciemniej za oknem.
Spojrzałam na zegarek.
-Ojej jak późno! - wstałam natychmiastowo.
-Spokojnie odwiozę cię. - powiedział łapiąc mnie za przedramię i lekko sadzając.
-Nie serio, świetnie nam się gada i w ogóle, ale ja muszę już wracać. Mój brat mnie zabije. - powiedziałam spanikowana.
-Możesz już powoli wychodzić, tylko zapłacę. - i odszedł do baru. Ja poszłam tak jak powiedział w stronę wyjścia, za chwilę mnie dogonił i szybkim krokiem poszliśmy w stronę samochodu.
Otworzył mi drzwi po czym poszedł usiąść ze swojej strony. Jak tylko zapięłam pasy samochód ruszył.
-Zaraz będziemy na miejscu, podaj mi tylko adres. - powiedział zwinnie wymijając jakiś samochód.
Adres ? Nie znam adresu. Co zrobić ?
-Zawieź mnie tam skąd mnie zabrałeś – jedynie to było w tej sytuacji jakimś punktem odniesienia.
Nie minęło 3 minuty jak znaleźliśmy w tej okolicy gdzie były małe kawiarenki i butiki które podziwiałam rankiem.
-Dziękuję, było mi naprawdę miło spędzić z tobą czas mam nadzieję że się jeszcze spotkamy. - uśmiechnęłam się.
-Ja również. - odwzajemnił uśmiech.
-No to cześć – powiedziałam odwracając się w stronę drzwi.
Poczułam jak jego ręka chwyta mój nad garstek i całe ciało odwraca się w jego stronę.
Przysuną się do mnie i pocałował mnie w policzek po czym puścił mój nadgarstek.
-No to cześć . - powiedział i ponownie się uśmiechnął.
Wysiadłam z samochodu. Jeszcze gdy odjeżdżał patrzyłam się lekko osłupiona w jego szybę. On machną mi ręką i już go nie było. Złapałam się wtedy za policzek. Naprawdę to zrobił. Pocałował mnie. W policzek !
Gdy już przestałam się do siebie uśmiechać jak jakaś głupia i kręcić się w miejscu z radości. Zaczęłam się zastanawiać jak wrócić do domu.
Dobra teraz powinnam pójść prosto, bo stamtąd zmierzałam tutaj. A teraz w prawo . - Mówiłam sobie w myślach.
No a teraz gdzie ? - pamiętam że tędy biegłam żeby uciec przed kochanym Leo.
Na chwilę musiałam się zatrzymać.
Nie skręciłam przypadkiem w odwrotną stronę?
A może przegapiłam ten zakręt lub jeszcze do niego nie doszłam?
-Wsiadaj. - usłyszałam nagle za sobą.
Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą motor, dokładnie czarny skuter. Wiecie taką kosiarkę którą wszyscy z kartą moto-rowerową zrobioną w gimnazjum mogą się wozić.
Nie widziałam tylko twarzy kierowcy ale po chwili poznałam nieśmiertelnik na szyi. Naszyjnik Jake'a.
-Nie lubię cię, dlaczego miałabym wsiadać? - powiedziałam oburzona.
-Twój brat chce dzwonić na policję. RJ, Leo i GeMin poszli szukać cię w okolicy, wyobraź sobie że nawet mi kazali jeździć jak głupi dookoła i cię wypatrywać. - powiedział złośliwie. - Uwierz mi gdyby nie to że zabrali mi telefon w życiu bym się nie ruszył.
-Powiedz mi gdzie mam pójść i możesz mnie tu zostawić. - powiedziałam napuszona.
-Wsiadaj i nie rób problemu.
-Nie. - powiedziałam i odwróciłam się plecami idąc przed siebie.
-Hej TY ! - wrzasną Jake. Chyba zdjął kask bo słyszałam go bardzo wyraźnie, usłyszałam jak biegnie. Nagle chwycił mnie za ramię i odwrócił mnie w swoją stronę. - Nie utrudniaj!
-Nie wsiądę na tą twoją kosiarkę !
-Kosiarkę ?! - warkną oburzony. - Słuchaj, gdyby nie to że zabrali mi komórkę nie byłoby mnie tutaj.
-Mówiłeś . - wcięłam się mu bezczelnie.
-Wszyscy się martwią, a ty masz to tak po prostu w dupie i obściskujesz się z debilami w samochodach. Pozwól że ułatwię sobie zadanie i … - złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę skutera.
-Puszczaj słyszysz ?! - próbowałam wyszarpnąć swoją rękę z jego uścisku, na nic moje starania.
Jake pociągnął mnie jeszcze mocniej.
To była dosłownie chwila
Potknął się o kawałek wystającej płyty chodnikowej.
Razem z nim runęłam w dół na beton.
Lądując ustami na jego ustach.

 ----------
Przepraszam was że kazałam wam tak długo czekać, na coś tak krótkiego ;p (No na moim programie do pisania wyszło 3,5 strony. Może takie krótkie to nie jest)
Miałam urodziny w tym tygodniu i zaczęły mi się ferie, trochę byłam rozproszona żeby coś napisać.
 Czekam na szczere opinie :3 ale co do treści, do stylu plz się nie czepiajcie. Nie wiem jak to zmienić :p

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Kilka informacji ^^

Więc na part 2 rozdziału 4 musicie jeszcze troszkę poczekać :( wiem to smutne, ale zaraz wyjaśnię dlaczego.

Otóż miałam napisaną tą część ale czekałam z jej wrzuceniem bo była że tak powiem cienka i nieciekawa. Myślę że taka zostanie ale w nowym koncepcie dlatego teraz pracuję nad jej przeróbką :3 spodziewajcie się jej hmmm... do końca tygodnia chyba się wyrobię (szkoła niestety uprzykrza mi życie przez co cierpi moja wena) .

Opisy postaci bez spojlerów. Tak dla podsumowania tego co na razie napisałam. Oczywiście pod tą notką odpowiem na każde wasze pytanie związane z opowiadaniem :3

Hanna , HaNi, Hannah, Hanka : lat 18
twarz - Lindsay Pearce
dziewczyna twardo stąpająca po ziemi dopóki nie pojawi się przystojny facet.
potrafi być słodka, zabawna do tego uszczypliwa.






Łukasz nazywany w Korei Luke lat 27 :3 (dorobił się szybko w życiu nie powiem ^^ )
twarz - Seo In Guk
Razem z przyjaciółką założył Silver Entertaiment. Zgryźliwy i uszczypliwy w stosunku do osób mu bardzo bliskich. Opiekuńczy, dba o siostrę co nie wydaje się dla niej samej takie oczywiste.

Stosunek do HaNi : brat :> to chyba wszystko tłumaczy ;p



4U

Jake (po prostu Jake) - 19 lat - lider 4U śpiewa i gra na gitarze. Przyjechał z U.S.A. tylko po to by grać w zespole. Denerwuje go wszystko. Najlepsze stosunki ma z RJ ponieważ tylko jego rozumie. Nie umie nic po koreańsku tylko teksty które przygotowała mu wytwórnia. Ulubione zajęcie - spanie. Gdy jest śpiący lub dopiero co się obudzi potrafi być naprawdę dziwny, lunatykuje, często gada przez sen.

Stosunek do HaNi : denerwuje go.

Twarz - <ulzzang> Park Ji Ho

 RJ - 18 lat - basista, również robi chórki Jake'owi. Wydaje się oschły i bardzo konkretny, lubi się rządzić, ale ma bardzo troskliwą naturę. Jego pasja to rośliny, szczególnie dba o paproć która rośnie w jego pokoju.
Przyjechał z U.S.A. zaproszony przez Łukasza dzięki castingowi online. Przez całe swoje życie mieszkał z mamą (koreanką) , jego ojciec zaginął dlatego jego mama razem ze swoim mężczyzną (?) przeprowadzili się do USA. Bardzo płynnie mówi po angielsku i koreańsku. Stoi dobrze z modą, ale zbytnio go to nie kręci po prostu wie co do siebie pasuje.

Stosunek do HaNi : Toleruje ją, ale nie jest jakoś zachwycony tym że zaczęła z nimi mieszkać.

Twarz - Park Hyung Seok


GeMin, Min - lat 17 - instrumenty perkusyjne - jest przyjazny i miły dla wszystkich. Bardzo lubiany. Kocha zwierzęta i ładne dziewczyny :) Stara się cały czas poprawić stosunki z Jake ale ten uważa tylko że Min jest denerwujący. Jako pierwszy wpadł na pomysł rozmawiania przez tłumacza z HaNi

Stosunek do HaNi : chce się  z nią koniecznie zaprzyjaźnić :D

Twarz - Lee Chi Hoon



Leo - 17 lat - klawisze - wieczne dziecko. We wszystkim widzi dobrą zabawę. Nie lubi nudziarzy ani porządku. Często nie ogarnięty, nałogowy spóźniacz. Ma wadę wzroku, nosi okulary.
Szybko się zakochuje. Bardzo często kończy się to złamanym sercem. Nigdy jeszcze nie miał dziewczyny.





Stosunek do HaNi : chce się jej przypodobać.


Twarz - trochę Park Tae Jun  trochę Minhyuk z Cn Blue


-

JiWon - 19 lat - tzw. Anioł. Spotkany przez HaNi na lotnisku tajemniczy przystojniak z uroczym uśmiechem. Miły, pomocny, normalnie cud.

Stosunek do HaNi - chce ją lepiej poznać :)

Twarz - CNU z B1A4





Czekajcie cierpliwie na notkę :>

Nie wstydźcie się jeśli macie pytanie ;) możliwość komentowania dla wszystkich :]


czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział 4 cz 1


Obudziły mnie hałasy dobiegające z dołu. Byłam strasznie nie wyspana. Spojrzałam na zegarek, który wisiał przy drzwiach i zobaczyłam 11:30 ? ? O której oni chodzą do szkoły?!
Pośpiesznie zarzuciłam szlafroki i włożyłam kapcie. Zbiegłam na dół do kuchni.
4 chłopcy, wszyscy byli w kuchni.
Jake siedział przy barze czytając coś na tablecie i jedząc kanapki. RJ właśnie kończył przyrządzać swoje i szedł usiąść koło Jake. Gemin i Leo byli mocno zajęci gotowaniem czegoś przy kuchence.
-Nie idziecie do szkoły ? - zapytałam przestraszona.
-O! - Leo oderwał się z Geminem od kuchenki i uśmiechnęli się do mnie oboje. -Annjong noona ! - powiedzieli chórem i się ukłonili.
-Hello – odpowiedziałam i lekko skinęłam głową.
-Przecież mamy niedzielę. - powiedział z zapchaną buzią RJ.
-Nie wiem jak w Rosji ale w Korei nie chodzimy w niedzielę do szkoły. - powiedział Jake patrząc i uśmiechając się do mnie szyderczo.
-Nie jestem z Rosji.(ty mała mendo) - powiedziałam złośliwie w jego stronę.
-Nieważne - machną ręką i razem ze swoim kubkiem wyszedł na taras. Pokazywał takim zachowaniem że mnie nie lubi. I dobrze ja też za nim nie przepadam. Kto normalny śpi w wannie? Dziwak i tyle.
- Łukasz powiedział że jutro mam szkołę. - powiedziałam do siebie.
-On jest tak zabiegany, że nie wie co mówi. - stwierdził RJ. - masz dziś wolne.
Ta wiadomość mnie ucieszyła, jak informacja że matematyki dziś nie będzie. Od razu zaplanowałam sobie, że po śniadaniu zrobię sobie wycieczkę po Seulu. 
Poczułam że ktoś trąca mnie palcem w plecy. To był Leo.
-Noona, I make you breakfast. - powiedział łamanym angielskim.
-To miło z twojej strony, dziękuję. - uśmiechnęłam się .
-Lepiej tego nie jedz. Zjedz to co ja ugotowałem. - usłyszałam głos jakiegoś syntezatora.
Gemin stał ze swoim spartphonem przy stole i pokazywał na jedzenie. Zdziwiona popatrzyłam na nich wszystkich.
-Gemin i Leo wpadli na pomysł jak mogą się z tobą porozumiewać. Oboje ściągnęli aplikacje tłumacza na swoje telefony. - wytłumaczył RJ.
-Siadaj i jedz. - powiedziała po angielsku komórka Gemin'a.
Grzecznie usiadłam przy stole i czekałam na jakieś instrukcje jak się za to zabrać, bo stało tam z 6 miseczek i talerzyków łącznie, w każdym coś innego. Ale Gemin chyba się nie domyślał więc wzięłam z jego ręki komórkę i zaraz translator przemówił coś po koreańsku co znaczyło „Jak mam to jeść, wytłumacz mi proszę”.
Gemin usiadł na krzesełku obok po mojej prawej i podał mi dwie pałeczki które leżały koło mojego talerza. Patrzyłam to na niego to na pałeczki. Rozłożyłam ręce w geście „nie wiem”.
Min wziął moją rękę i powoli zawijał moje palce na pałeczkach. Oczywiście (jak pewniekażda dziewczyna w tej sytuacji), zamiast obserwować ręce patrzyłam na jego twarz. Teraz dopiero doceniłam to że ma ładną cerę i takie równe brwi. Do tego długie, takie grube czarne rzęsy których pozazdrościłaby mu niejedna dziewczyna. Matko mieszkam z nimi dopiero jeden dzień, a już zauważyłam jak mało dbam o siebie i narobiłam sobie kompleksów. Chłopak chyba zauważył że bardziej jestem zainteresowana jego twarzą niż poprawnym układaniem pałeczek w dłoni.
-Noona? - popatrzył na mnie z uśmiechem.
-Hmmm? - spojrzałam na niego.
Nabrał trochę jedzenia w pałeczki i podsuną mi „ pod nos”. Zdziwiona tym gestem nie wiedziałam co zrobić. Pomachał zachęcająco brwiami.
Otworzyłam buzię i jedzenie momentalnie znalazło się na moim języku.
-Mmmm – zamruczałam unosząc kciuk w górę. To sprawiło że Gemin pokazał jak cudownie wygląda gdy szczerze się uśmiecha. Nakładł na pałeczki kolejną porcję i kolejną i kolejną,które lądowały w mojej buzi, że wszystkie talerzyki i miseczki zostały opróżnione. Poklepałam się jedną ręką po brzuchu dając Minowi do zrozumienia że mi smakowało i ukłoniłam się w geście dziękczynnym. 
Odchodząc od stołu dopiero teraz zauważyłam że Leo cały czas siedział po mojej lewej stronie i przyglądał się Geminowi z zazdrością ? Nie no nie wierzę czy dwóch słodkich ( pominę część z tym że są młodsi o rok ode mnie) stara się mi przypodobać?
-A teraz wybaczcie ale muszę się przebrać. - powiedziałam po angielsku gestykulując bardzo wyraźnie odpinanie guzików, myślę że zrozumieli. Chyba...

Poszłam na górę, prosto do mojego pokoju. Trochę mi zajęło, aż wybrałam w co się dzisiaj ubiorę. Było ciepło więc założyłam niebieską sukienkę, biały sweterek, a na nogi obułam brązowymi, skórzanymi rzymiankami. Włosy naturalnie mi się pokręciły więc tylko je przeczesałam. 
Wzięłam swoją torebkę i wyjęłam niepotrzebne z niej rzeczy. Zostawiłam portfel, chusteczki, błyszczyk i inne takie które noszę zawsze przy sobie. 
Zrobiłam jeszcze lekki make up i zeszłam na dół.
-Hani , bardzo ładnie wyglądasz - usłyszałam zza pleców syntezator jak się okazało z komórki Leo. - Gdzie się wybierasz? - "powiedział" Leo. Zaraz podał mi komórkę żebym mogła mu odpisać.
Syntezator po koreańsku powiedział : "Idę zobaczyć okolicę, wrócę niebawem nie martw się".
Już miał mi coś odpisać, ale wyszłam szybko z domu.
Podbiegłam jeszcze trochę, żeby mieć pewność, że Leo, Min albo ktoś inny nie będzie mnie śledził. Chciałam być sama przynajmniej przez jedną głupią godzinę. Nie to, że miałam ich dość, ale pragnęłam spędzić swój pierwszy spacer w Korei samotnie. Nie pytajcie czemu, tak po prostu.
Potem już tylko szłam spokojnie, delektując się widokiem ładnie wystrzyżonych trawników i nowocześnie zbudowanych domów. No,no widać że braciszek musiał mieć kasę aby tutaj zamieszkać. A na urodziny wysyłał kartkę i słodycze . Phi...
Trochę mi zeszło aż doszłam do czegoś co można spokojnie nazwać przedmieściami. Było tam dużo sklepów i kawiarenek. Szłam tak podziwiając wszystko po kolei, aż nagle usłyszałam klakson i swoje imię.
-Hannah, to ty ? - zapytał ktoś po angielsku.
Odwróciłam się szybko.
To nie był mój brat, ani Jake, ani RJ.

To był on.

Mój anioł.

---------------------------

2 część już napisana ale postanowiłam że dzisiaj tylko pierwsza ujrzy światło dzienne :3 Czekajcie wytrwale i życzcie mi weny ;*

Jestem chora więc nie mogę wchodzić za często na kompa ;( więc nie smutajcie się jak nie zobaczycie cz 2 już jutro :(

Kocham moich stałych czytelników i lubię jak piszecie że wam się podoba. To taki motor który zachęca do pracy ^^ Komentujcie dalej ! ;***

środa, 9 stycznia 2013

Przepraszam


Mam nadzieję że jesteście cierpliwe <3
Rozdział pojawi się jutro bo musiałam naczerpać pomysłów C:
Wybaczcie <33

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Rozdział 3 cz 2


-Co zrobić? Co zrobić ? - szeptałam po cichu przyglądając się Jake'owi.
Dzięki bogu cały czas miałam na sobie ręcznik. No właśnie! Muszę coś ubrać póki go obudzę i stąd wygonię.
Podeszłam do wanny i zasłoniłam szybo Jake'a (zasłoną oczywiście). Zrzuciłam ręcznik i założyłam szybko majtki. Już zapinałam stanik gdy nagle.
-Ekhm, ekhm. Naprawdę chciałbym zobaczyć jak dziewczyna zdejmuje przy mnie stanik - usłyszałam zaspany głos, mówił bardzo dobrze po angielsku? - ale wolałbym żeby robiła to z własnej woli nie z wypadku który potem odbije się na naszych codziennych relacjach. Więc proszę załóż szlafrok.
Jaki bezczelny ! On myślał że zdejmuję stanik? Kiedy ja go właśnie zakładam ?
-O Matko Święta ! Co ty robisz w mojej wannie ?! - próbowałam udawać zdziwioną i super zaskoczoną.
-Ahhh – ziewną – chyba pomyliły mi się pokoje.
-Dobraaa... a teraz wynocha. - pokazałam mu palcem drzwi.
Wygrzebał się ślimaczym tempem z wanny i podciągną spodnie po czym podszedł do mnie!
Zbliżył się o krok. Przyglądając się mojej twarzy. Włosy wpadały mi do oczu ale nie mogłam nic zrobić, Jedną ręką przysunął mnie do siebie, a drugą złapał mocno gdzieś w okolicach łopatek.
-Co z tobą nie tak ? - popatrzyłam na niego – No już wyłaź! - próbowałam się lekko wyszarpać z jego uścisku.
Niebezpiecznie przysuną swoją twarz do mojej przyglądał mi się przez długą chwilę. Był za blisko i przyglądał się za długo. Czekaj czy on chce mnie pocałować?
Poczułam dziwne mrowienie, chyba dostałam gęsiej skórki. Czemu on mi to robi. Pierwszego dnia znajomości ? Taki jest szybki ?
-Bu! - szepną nagle. Odsuną się ode mnie. Byłam sparaliżowana jego urokiem że teraz kompletnie nie potrafiłam zrozumieć co się dzieje.
-Witam cię w Korei Południowej Hanu. - powiedział z uroczym uśmiechem.
Zdziwiona nie mogłam się ruszyć. O co mu chodzi? Dopiero przyjechałam a on już znęca się nade mną psychicznie? Myślałam że serce wyskoczy mi z piersi.
Patrzyłam jak spokojnie wychodzi z łazienki.
Coś czuję że ja z niej długo nie wyjdę . Przynajmniej do czasu aż sobie tego wszystkiego nie przemyślę na spokojnie.

Godzinę później...

Na mokre włosy nałożyłam piankę. Wtarłam i ubrana w różowy szlafrok zeszłam na dół gdzie czekał mój brat.
-Aish... Co ty tam robiłaś ? - zapytał jakby był wkurzony.
-Ja ? Gdzie ? - zgrywałam głupka.
-Jestem zmęczony a każesz mi czekać nie wiadomo ile. - podrapał się po głowie. - No dobra nie traćmy czasu. Tu jest twój plan. - podał mi karteczkę.
-APIS ? - zapytałam czytając nagłówek.
-Tak to szkoła do której chodzą chłopcy – wyjaśnił brat – to taki skrót. Znajduje się w centru Seulu i jest anglojęzyczna.
-Aaa... To dlatego tak dobrze mówią po angielsku ?
-Tylko Jake i RJ potrafią płynnie się wysławiać, a to dlatego że przyjechali tu z USA. Leo i Gemin są z Korei. Angielski to dla nich prawdziwa męczarnia. - uśmiechną się . - Dlatego obaj chodzą do szkoły położonej w pobliżu w której mówi się po koreańsku, ale oczywiście opłacamy im naukę angielskiego.
-Mają w tej szkole zajęcia Koreańskiego ? - popatrzyłam na brata.
-Oczywiście! Ale będziesz dodatkowo uczęszczać na zajęcia pozalekcyjne w wytwórni z Jake'm.
-Z Jake'm? - popatrzyłam zdziwiona
-Matka RJ'a mieszka tu w Seulu, zna koreański bardzo dobrze. Jego rodzice rozwiedli się dlatego RJ mieszkał przez 2 lata w USA. Teraz postanowił wrócić i zamieszkać z mamą.
-Chyba pojmuję.
-Dobra jutro masz szkołę, idź spać wcześniej.
-Dwa razy nie musisz powtarzać. - uśmiechnęłam się i poszłam do mojego pokoju.
Wystarczyło mi położyć głowę na poduszkę a sen przyszedł od razu.

Śnił mi się mój Anioł. Jego uśmiech.
I oczy. Piękne brązowe oczy które błyszczały coraz bardziej z każdym nowym uśmiechem.

Ciekawe czy kiedyś go jeszcze spotkam?




=====================
Przepraszam że piszę ostatnio tak krótko, ale nie chce robić nie wiadomo jak długich notek.

To tylko z troski o was. Myślę że cienko mi idzie pisanie długich opisów przeżyć bohaterki.

Zapraszam jutro na kolejny rozdział :3

Pozdrawiam was moi kochani czytelnicy ;**



piątek, 4 stycznia 2013

Rozdział 3 cz 1.


 -Kim oni są ? - zapytałam brata zdziwiona.
-Hana usiądź zaraz wszystko ci wyjaśnię. - mój brat jedną ręką posadził mnie powoli na kanapie po czym sam usiadł na pufie naprzeciwko mnie. Chłopcy wszyscy szybko (dosłownie naraz) usiedli na kanapie po czym zaczęli się kłócić ( jak zwykle nie rozumiałam co mówią ) i popychać co chwile przepychając się jeden przez drugiego. Wydaje mi się czy oni tak bardzo chcą siedzieć obok mnie?
-Uspokójcie się ! - rykną mój brat. Chłopcy w mgnieniu oka ucichli. Potem jakby na zawołanie Leo usiadł na drugiej mniejszej kanapie, RJ po mojej prawej, a GeMin po lewej. Ich uśmiechy nadal nie znikały z ich twarzy, to nie żarty, gapili się na mnie jak głodni patrzący na ostatnią parówkę. Dopiero teraz zobaczyłam, że Jake'a nie ma w pokoju. Kiedy wyszedł i czemu?
-Więc zacznijmy od tego gdzie pracuje. - rozpoczął Łukasz. - Kiedy przybyłem tu 7 lat temu, szczęśliwym trafem udało mi się uzyskać posadę edytora tekstów w jednej z wielkich wytwórni muzycznej. Mało znałem koreańskiego, ale za to angielski okazał się najważniejszy. Pracowałem nad poprawkami w tekstach piosenek, tak aby brzmiały poprawnie i spójnie gramatycznie. 3 lata temu moja znajoma z która pracowała w konkurencyjnej wytwórni jako nauczycielka tańca zapytała się mnie czy nie chciałbym zostać współwłaścicielem wytwórni którą niedługo zakłada. Powód jej odejścia z tamtej korporacji nadal jest mi nie znany, ale to nie jest ważne. Ważne jest to, że udało nam się otworzyć swoją wytwórnię i trafić do czołówek najlepiej zarabiających, dzięki zaledwie kilku naszym artystom.
-Czekaj. - przerwałam mu – Czy oni też tu mieszkają?
Mój brat zaśmiał się pod nosem.
-Nie, zaraz dojdziemy do tego tematu, nie przerywaj mi.- pogroził mi palcem – Więc mam nadzieję, że niedługo poznasz resztę naszej rodziny. Ale teraz jako jedna z pierwszych poznałaś 4U.
-Hm? - zaskoczona rozejrzałam się po pokoju patrząc po kolei na każdego z chłopaków.
-To zespół który zadebiutuje dopiero za 4 miesiące. Założenie miało miejsce dosłownie 2 miesiące temu. Proces szkoleniowy trwa naprawdę w expresowym tempie.
-Proces czego? - znów przerwałam.
-Wszystko w swoim czasie – uśmiechną się po czym przeciągnął się i wstał. - Ważne jest to abyś nikomu nie mówiła bo jeśli się wda że powstaje nowy zespół ich debiut nie będzie taki spektakularny jaki powinien być. Więc żadnej pary z ust, zrozumiano ? - schylił się i popatrzył mi w oczy unosząc lekko jedną brew.
-Tak, rozumiem. Mam być cii... - położyłam teatralnie palec na usta, zasunęłam „zamek” i wyrzuciłam kluczyk w siną dal. Łukasz się uśmiechną.
-Dobra mała a teraz idź się odśwież. - pomógł mi podnieść się z kanapy podając rękę. - Jak wrócisz obgadamy sprawy.
-Obgadamy sprawy ? - popatrzyłam się na niego.
-Szkoła i inne takie, takie. - puścił do mnie oczko – Aha, twój pokój. Na górę po schodach, pierwsze drzwi po prawej. - powiedział po czym popchnął mnie w stronę schodów.
Wchodząc po schodach zaczęłam rozmyślać o moim bracie, o aniele, o chłopcach. Szczególnie o Jake'u. Gdzie on się podział? Czemu wyszedł?
Głowa już mi niemalże eksplodowała. Za dużo jak na jeden dzień, za dużo jak na jeden wieczór.
Zakręciłam się w miejscu w poszukiwaniu „pierwszych drzwi po prawej” ale wszystkie drzwi były w tym momencie takie same.
Dobra zawrócę się do schodów i znajdę pierwsze drzwi po prawej.
Otworzyłam „pierwsze drzwi po prawej” i – pudło. To był bardzo brudny pokój. Nawet trochę tu sztynksiło. To pewnie pokój Leo. Pośpiesznie zamknęłam drzwi i otworzyłam kolejne które znajdowały się naprzeciwko.
To musiał być mój pokój.
Białe ściany, jedna była obklejona tapetą w niebiesko-szare paski. Kolory jakie lubię.
Rozejrzałam się dookoła. Stało tam spore łóżko, na którym leżała biała pościel. Naprzeciwko niego stała komoda a nad nią lustro w drewnianej ramie, pomalowanej na biało. Na ogół meble znajdujące się w tym pokoju były białe. Biurko, etażerki, ramki obrazków.
Byłam zmęczona i chciało mi się spać. Moja walizka została przez kogoś tu zaniesiona. Stała teraz grzecznie obok łóżka, czekając aż się rozpakuje. Podniosłam ją i położyłam na łóżko, odpięłam zamek. Podeszłam do komody.
Otwierając szufladę, spojrzałam w lustro. Przypatrując się sobie przez chwilkę zauważyłam, że nie tylko czuję się zmęczona ale także moja twarz tak wygląda.
Moja cera była wyjątkowo blada, powiedziałabym śnieżnobiała. Strasznie to wyglądało z moimi czarnymi włosami i niebieskimi oczami. Tak strasznie, że przestałam się patrzyć w lustro i wzięłam się za wsadzanie ciuchów do szuflady.
Nie wzięłam ich za dużo, a i tak miałam dość układania po wypakowaniu wszystkiego.
Zabrałam szybko moją kosmetyczkę i udałam się do łazienki która była w moim pokoju, własnej łazienki. Ale burżuazja!
Zamknęłam za sobą drzwi i zaczęłam zdejmować powoli wszystkie ciuchy, owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam wyjmować kosmetyki do kąpieli, gdy nagle usłyszałam jakieś szurnięcie w wannie. Podeszłam powoli i szybko odsunęłam zasłonę.

W mojej wannie spał Jake.

-------------------------------------
Wstawiłam 1 część żebyście pragnęli 2 :3 
Kocham was moi czytelnicy <333

 


środa, 2 stycznia 2013

Rozdział 2


Gdy tylko JiWon znikną mi z pola widzenia, zaczęłam biec.
Co ze mną nie tak ? Pewnie upadek sprawił że popsuł mi się mózg. Biedny JiWon spławiony i to do tego przez takiego paszczura...
Aż wyjęłam pośpiesznie lusterko i przyjrzałam się sobie, by sprawdzić czy miałam jakieś prawo by go zostawić tak samego na lotnisku. I wiecie co ? Poczułam się jeszcze gorzej.
Na moim miejscu tysiące dziewczyn by wyciągnęło od niego numer lub cokolwiek.
Umówiłoby się na spotkanie, lub przynajmniej zrobiły coś
Dobra, nie chciałam za dużo o tym myśleć, więc oczywiście nie dawał mi spokoju, ciągle widziałam jego wyraz twarzy i to „HaNi zobaczymy się jeszcze ?”, te jego słodkie oczka.
Ustałam i nabrałam głęboko powietrza. I zaczęłam bić się pięścią w głowę.
-Głupia, głupia, głupia p.i.p.a. – powtarzałam przy każdym uderzeniu gdy nagle usłyszałam klakson i głos mojego brata. 
-Hana, może uraczysz mnie swoim towarzystwem w samochodzie? - z wrednym uśmiechem wyglądał przez szybę swojego samochodu machając do mnie ręką. Nadal go nie poznawałam. 
Wyglądał jak jeden z tych gości z okładek czasopism. Co się mu stało? 
To nie był ten sam Łukasz co 7 lat temu. Tamtemu trudno było wmówić że japonki i skarpetki nie pasują do siebie. A teraz ? Mogłabym przysiąc, że miał pomalowane włosy i zrobione paznokcie. 
Odruchowo spojrzałam na swoje. Poobgryzane i pomalowane na „zdarty” malinowy. 
- Hej! - zatrąbił jeszcze raz – mam ci jeszcze wysłać specjalne zaproszenie? 
Matko jaki on chamski. Ale jaki przystojny ! Nadal nie mogłam się na niego napatrzyć. 
-No już nie gap się tak i właź do środka bo cię tu zostawię. 
„Zbyt często przerywasz moje przemyślenia braciszku” - pomyślałam.
Tak na marginesie przykro, że nie naczytacie się o moich uczuciach i przemyśleniach. Wińcie mojego brata.
Chciałam mu teraz za to jakoś dogryźć, ale nie mogłam wymyślić żadnego pocisku. Zbyt paskudnie się czułam po sprawie z aniołem. Chyba będę zwalać wszystko na ten koreański klimacik, przyzwyczajcie się.
-Dobra, dobra wsiadam. - mruknęłam i wrzuciłam walizkę na tylne siedzenia, po czym sama usiadłam z przodu.
Zapięłam pas i ruszyliśmy. Przez czas drogi, aby uwolnić się od dręczących myśli, patrzyłam przez okno podziwiając Seul nocą. Uwierzcie o wiele lepsze widoki niż jak wracacie nocą z wycieczki z Warszawy. Seul wydaje się taki hmm... czysty. No oczywiście nie wszędzie, ale różnica jest.
-Jak minęła ci podróż ? - zapytał nagle „nowy brat” Łukasz.
„lubisz się wtrącać” pomyślałam.
-Spokojnie, bez żadnych większych problemów. - odpowiedziałam po czym spróbowałam mu dogryźć – Tylko transport w Seulu jest strasznie niezorganizowany i chamski, dasz wiarę ? - popatrzyłam na niego wymownie.
-Shh... - uśmiechną się pod nosem. - Zaraz będziemy na miejscu. Tylko przygotuj się psychicznie.- mówiąc to zaśmiał się głupio.
-Co ? - spojrzałam na niego zdziwiona.
-Wiesz to jak mieszkam jest związane z moją pracą. - powiedział kompletnie nie spuszczając wzroku z drogi.
-To dowiem się coś o twojej pracy? - zapytałam troszeczkę zdenerwowana.
-Jak dojedziemy. - urwał zbliżający się potok pytań. Do końca drogi moją głowę zaprzątały domysły.

Zaparkowaliśmy na osiedlu nowoczesnych domów. Chyba tak strasznej pracy to nie miał. W sumie byłam zdziwiona,że stać go na taki dom. W Polsce mieszkaliśmy w trzy pokojowym mieszkaniu, a tu on mieszka sobie w dwupiętrowym domu z sporym ogrodem i dwoma garażami.
-A więc pracujesz w fast foodzie jak podejrzewam – spytałam sarkastycznie, zdziwiona patrząc na jego szałową „hacjendę”.
-Wezmę twój bagaż, idź pierwsza. - powiedział lekko popychając mnie do przodu.
Ruszyłam więc przed siebie rozglądając się po podwórku. Stoicki spokój osiedla zakłócał jakiś dziwny bit. Im bliżej byłam tym bardziej rozumiałam słowa piosenki.
„Weź swą kredkę, weź swą kredkę...”
Co to ? Przedszkolny dubstep ? - powiedziałam do siebie uśmiechając się pod nosem.
Zaraz dogonił mnie Łukasz otwierając drzwi przede mną.
Weszłam powoli do środka. Pachniało tu pizzą, przez co zrobiłam się głodna.
Wnętrze salonu który był zaraz za przedpokojem było bardzo nowoczesne. Białe skórzane kanapy, reszta mebli była z jakiegoś ciemnego drewna. Na ścianie wisiała plazma i stał też tam Kinect.
Na stole ( jak i w około) był mały bajzel stworzony z pudełek od pizzy i puszek po napojach.
-Znowu ? - zapytał sam siebie Łukasz podnosząc i odkładając szybko jedno z pudełek które leżało na podłodze.
-Oe song hamnida, hyung. - powiedział (wyciamciaramciał) chłopak który znikąd pojawił się w pokoju i zaczął w plastikowy worek zbierać puszki i puste pudełka.
-Kto to ? - zapytałam zdziwiona patrząc się na plecy chłopaka.
-Leo! - zawołał mój brat do chłopaka, który odwrócił się i spojrzawszy na mnie również tak jak ja się mocno zdziwił.
( teraz trzeba sobie wyobrazić że Łukasz i Leo jak i zaraz inni xd mówią do siebie tylko po koreańsku i Hania nic nie rozumie )
-Kim jest ta dziewczyna ? - zupełnie nie rozumiałam co powiedział do mojego brata.
-To właśnie jest moja siostra Hannah – wyciamciaramciał Łukasz do Azjaty który tylko się na mnie lampił za przeproszeniem.
-Oh HaNi noona ! - uśmiechną się przytulając mnie.
-Hej, hej łapy przy sobie ! - krzyknęłam po angielsku do chłopaka szybko go odpychając. Na jego twarzy zaobserwowałam zdziwienie.
-Hana to Leo – przedstawił mi z uśmiechem mój brat.
Spojrzałam na chwilę z niedowierzaniem na mojego brata a potem zaczęłam przyglądać się chłopakowi.
Na nosie tak jak anioł z lotniska miał okulary, nie powiem wyglądał słodko, ale do tego strasznie brudno. 
Koszulka w kratkę którą narzucił na umazaną sosem ( zapewne od pizzy) była wymiętolona, zauważyłam też że nosił jedną białą a drugą niebieską skarpetkę.
Zaraz do pokoju weszło jeszcze dwóch chłopaków. Matko przez tych wszystkich nagle pojawiających się w moim nowym życiu chłopaków dostanę palipitacji serca i umrę nie przeżywszy jednego dnia w nowym miejscu. Czemu wszyscy których tu spotykam tak na mnie działają?
Wróćmy do Azjatów...
Jeden miał pofarbowane na jakiś rudoblond włosy, a drugi był naprawdę super chudy aż na jego widok dostałam kompleksów, oboje ładnie się ukłonili i ustali koło tego „słodkiego brudasa”.
-To jest GeMin – powiedział ( po polsku) mój brat wskazując na „blondyna” - a to jest RJ – wskazując „patyczka”.
-Mogę się dowiedzieć kim oni są ? - zapytałam cicho (mówiąc w mowie ojczystej) mojego brata
-Więc oni mieszkają ze mną dlatego że...
Jego tłumaczenie przerwało nagłe wejście czwartego chłopaka, który jak w pierwszej chwili pomyślałam że jest bardzo podobny do mojego anioła.  
O Boziu, umarłam i trafiłam do raju, ile jeszcze ich jest, może za chwilę wyjdzie kolejny?
Nagle szybkim krokiem podszedł do mnie bardzo blisko i spojrzał się na mnie od dołu do góry.  
- Hani, to jest Jake. - wtrącił się mój brat.
- Jesteś bardzo wysoka! - powiedział do mnie po angielsku uśmiechając się podobnie do "niego".
Zaraz odszedł i staną obok trójki pozostałych.
- Annjong-hasejo we are 4U ! - powiedzieli kłaniając się i uśmiechając szeroko do mnie.
  
Boziu czekaj ?
 czy oni powiedzieli że są dla mnie ? 

Moje serce stanęło. 

Polecam przeprowadzki do Korei Południowej.
  


~*~*~*~*~*~*~
dzięki za przeczytanie kolejnego rozdziału. Mam nadzieję na pozytywną reakcję. 

Dziękuję Kici.♥ za pomysł na nazwę zespołu ^^ 
pewnie domyśliliście się, (nie jak Hania^^ która ogłupiała nadmiarem przystojnych twarzy ),  że 4U to nazwa zespołu nie coś dla niej ;p 

A i przepraszam fanów GD ( również jestem VIPem) "weź swą kredkę" chodziło o Crayon tego wykonawcy . Ja kocham tą nutę , wińcie Hani za dziwne porównania ;p
Czekajcie na kolejny rozdział. ;* życzcie mi weny :)


ZAPRASZAM DO POLUBIENIA