Śnił mi się uroczy sen. Siedziałam
na ławce w jakimś super zielonym parku. Wyglądałam naprawdę
świetnie. Trochę samolubne wiem. Cera mi się błyszczała (Nie,
nie jak w zmierzchu) i włosy lśniły. Miałam na sobie jasną
sukienkę.
Nagle przyszedł JiWon i pocałował
mnie w rękę. Dając mi różowe tulipany, usiadł koło mnie.
Uśmiechał się do mnie i przytulał mnie jednym ramieniem. A
słoneczko nas grzało.
Nic więcej, tylko siedzieliśmy i
uśmiechaliśmy się, a ja co chwilę wąchałam kwiatki.
Zostałam obudzona rano przez budzik w
mojej komórce. Pośpiesznie wstałam, poszłam do łazienki i umyłam
się. Potem lekki makijaż i zauważyłam (wisiał od środka na
drzwiach od łazienki) mundurek szkolny. Założyłam go i dobrałam
do niego czarne baleriny z kokardkami.
Zeszłam na dół na śniadanko. Gemin
jadł płatki słuchając tłumaczącego mu coś z pełną buzią
Leo. RJ jak zwykle (gdy mnie zobaczył zawsze robił to samo) kiwną
lekko głową i wrócił do jedzenia tosta. Jake nie było w kuchni,
stał na tarasie. Przez okno widać było, że tak samo jak RJ je
tosta i popija „chyba” herbatą.
Od razu wiedziałam, z moich wnikliwych
badań wcześniejszego wieczora, że chcę zjeść jajecznicę więc
poszłam od razu do lodówki. Wyjęłam dwa ostatnie jajka i
zapytałam się RJ gdzie jest patelnia.
Dopiero wtedy Leo z Gemin'em
zobaczyli, że jestem w kuchni. Leo od razu włączył swój
„fangirling”.
Wyją pośpiesznie komórkę i po
chwili usłyszałam syntezator.
-Haaaaana. - tak, było tam dużo „a”
- jak wyspałaś się?
Aplikacja cię trochę oszukuje Leo . -
pomyślałam, ale lepszy rydz niż nic.
Podał mi komórkę. Napisałam na
klawiaturze „Dobrze, a ty?” i wcisnęłam >tłumacz<.
Wyciamciaramciał coś po koreańsku.
-Dobrze. - odpowiedziała komórka Leo.
Wróciłam do robienia jajecznicy,
chwilkę to zajęło, ale bardzo się cieszyłam gdy jedzenie
znalazło się już na moim talerzu. Zajadałam się i popijałam to
wszystko herbatą zaparzoną przez Gemin'a.
Gdy już skończyłam i poszłam
wstawić talerz do zmywarki do kuchni wszedł mój brat najpierw po
koreańsku potem po angielsku powiedział, że po drodze do szkoły
musimy odwiedzić wytwórnię więc powinniśmy się już zbierać.
Myślałam, że te polecenie dotyczy tylko chłopców więc mając
jeszcze prawie godzinę do autobusu skierowałam się na schody.
-A ty gdzie ? - zapytał mnie po polsku
mój brat, miał dziwny akcent.
-Hm? - odwróciłam się i spojrzałam
pytająco.
-Bierz torbę i pakuj tyłek do
samochodu. - powiedział i wskazał mi palcem drzwi.
-Serio muszę ? - popatrzyłam
błagalnie.
On tylko pokiwał głową. Zrobiłam co
kazał, wzięłam torbę i wyszłam z domu wypatrując auta.
Duża czarna furgonetka stała na
ulicy.
-Ppalli! Ppalli! - krzyczał do mnie
Leo wybiegając z domu.
-Co się pali ? - zapytałam
wychodzącego za nim brata.
-On mówił: szybciej. - wytłumaczył.
Leo jak wyścigówka pobiegł do
furgonetki, za nim biegli Gemin, potem RJ. Łukasz też przyśpieszył
i wyprzedził mnie o pięć kroków. Więc w tym maratonie to ja
byłam ostatnia, pomijając ciągnącego się jak mordoklejka Jake'a,
który szedł tuż za mną.
-Spałaś? - zapytał szeptem z tym
bezczelnym uśmiechem.
-Bardzo dobrze. - uśmiechnęłam się
wrednie w odpowiedzi na jego głupi wyszczerz.
Przyśpieszyłam kroku tym samym zajmując miejsce z tyłu obok RJ. Obok mnie usiadł Jake, zatrzasną drzwi i samochód ruszył.
Przyśpieszyłam kroku tym samym zajmując miejsce z tyłu obok RJ. Obok mnie usiadł Jake, zatrzasną drzwi i samochód ruszył.
Droga nie była długa, jednak dzięki
porannym korkom trwało to dłużej niż powinno. Jake stał się
obojętny, znowu. Siedział cicho, RJ także. Jedynymi. którzy
rozmawiali był Leo i Gemin. Mój brat prowadził auto.
-Chłopcy przygotować się –
powiedział mój brat najpierw po angielsku, a potem po koreańsku.
Ten to ma trudne życie.
Zespół naciągną kaptury na głowy,
wszyscy założyli czarne okulary przeciwsłoneczne i niektórzy
naciągnęli chustki do połowy twarzy.
-O co chodzi ? - zapytałam.
-Lepiej żeby nikt nas nie widział i
kojarzył przed debiutem. - powiedział RJ obojętnym tonem, jak
zwykle.
Wysiedliśmy przed dużym szarym
„blokiem” z mnóstwem okien. W sumie był prawie w całości
szklany. Nad szerokimi drzwiami widniał duży napis SILVER MEDIA.
-Jak ci się podoba? - zapytał mój
brat.
-Niezły budynek. - poklepałam go po
ramieniu, pokazując tym samym jak gardzę tym że nie powiedział mi
wcześniej, że jest taki bogaty. Zaraz po tym moją uwagę zwróviła
dość spora kolejka utworzona przy wejściu - Po co ci ludzie?
Rozdajesz coś ? - zapytałam pół żartem, pół serio.
-Każdy chce być sławny. - wzruszył
ramionami i założył okulary przeciwsłoneczne po czym wcisnął
jedną parę do mojej ręki. Nie zastanawiając się za długo
włożyłam je pośpiesznie na nos. Gdy wchodziliśmy do budynku
ludzie krzyczeli i próbowali dotknąć mojego brata, a także
obmacywali chłopaków. Kilka rąk dotknęło i mnie.
-Wow, jacy napaleni. - skomentowałam
gdy znaleźliśmy się w środku, rozejrzałam się dookoła
przypadkowo spojrzałam na Jake'a który pomachał brwiami, założę
się że zareagował tak na słowo napaleni. Zrobiłam zniesmaczoną
minę i odwróciłam się do mojego brata.
-Chodźmy dalej nie mamy czasu –
powiedział i ruszyliśmy w stronę windy. -Teraz chłopcy muszą
obeznać się z dzisiejszym harmonogramem. Ty w tym czasie poczekasz
u mnie w biurze. - oznajmił, gdy wsiedliśmy do windy. Pokiwałam
tylko głową, na znak że przyjęłam to do wiadomości.
Winda zatrzymała się na drugim
piętrze, czyli przedostatnim. Poszliśmy korytarzem prosto.
Jak reszta ścian te również były
szaro-białe z paskiem granitu gdzieś tak na wysokości rąk.
Doszliśmy do takiego jakby
rozgałęzienia? Mistycznych rozstai dróg? No bo pośrodku stał
kontuar, a po jego lewej i prawej stronie szły dalsze korytarze. Coś
w kształcie litery „T”.
Za kontuarem stała uczesana w gładki,
wysoki kucyk azjatka w niebieskiej koszuli i szarej spódnicy.
-Annjong-hasejo – powiedziała
wstając z krzesła i kłaniając się z lekkim uśmiechem.
-Ohoho, nieźle ich trenujesz. –
mruknęłam do mojego brata po polsku.
-Ukłoń się głupia. - mrukną i
mocno klepną mnie w dół kręgosłupu. Zauważyłam, że chłopcy
też się kłaniają, do tego kilka razy, coś jak ćwiczenie na
wf-ie „raz, dwa, trzy, wyprost”.
-Na Eun to moja siostra Hannah. -
przedstawił mnie sekretarce brat. Chciałam podać jej rękę, ale
brat klepną mnie w plecy co znaczyło, że powinnam się ukłonić.
-Hello – powiedziałam z „uroczym”
uśmiechem lekko masując sobie dolny odcinek kręgosłupa.
-Czy Nikki już przyszła ? - zapytał
ją mój brat.
-Tak panie dyrektorze. Jest już w
konferencyjnej, razem z Kiss. - odpowiedziała grzecznie po angielsku
sekretarka.
-Chłopcy idźcie przywitać panią
dyrektor. - nakazał im mój brat, od razu skłonili się sekretarce
i odeszli. Brat odwrócił się w moją stronę - Chodź zaprowadzę
cię do mojego biura.
Ukłoniłam się ( wcześniej dostając
znowu w plecy) i odeszliśmy od kontuaru skręcając w lewy korytarz.
-Szu, szu panie dyrektorze. -
zaśmiałam się gdy doszliśmy do biura mojego brata.
Tak jak się spodziewałam było
srebrno-białe ( bardziej szaro-białe) tak jak reszta wytwórni
którą zobaczyłam. Stały tam dwie czarne, skórzane kanapy,
stolik, półka ze statuetkami, no i biurko które zostało
umieszczone naprzeciw wielkiego okna z szarymi zasłonami.
-Chcesz skorzystać z komputera? Trochę
to potrwa zanim skończymy wszystko omawiać. - zapytał.
-Yhym – pokiwałam głową.
-Spokojnie, mam angielskiego Windowsa –
powiedział odpalając komputer. - Poczekaj tu chwilę, przyjdę po
ciebie, jakbyś chciała do łazienki to znajduje się 2 drzwi dalej
od moich. Teraz już idę. - nawet nie zdążyłam powiedzieć „OK”
bo już go nie było.
Zaczęłam od obczajenia Facebooka.
Oczywiście tak jak mogłam się spodziewać miałam dwa
powiadomienia nie więcej (wspominałam, że nie byłam za bardzo
popularna), do tego były to zaproszenia do gier, od razu więc
przeszłam do sprawdzenia poczty. Tu już coś się działo.
Dostałam parę zdjęć od mojej
przyjaciółki Leny która jak już wspominałam przeprowadziła się
do Grecji. Wysłała parę ładnych widoczków i „fotek z rąsi”
by pokazać mi swoją nową fryzurę. Z platynowego blondu
przemalowała się na orzech co bardzo ładnie podkreślało jej
zielone oczy. Na dole dopisała żebym też przesłała jej kilka
zdjęć i napisała o pogodzie w Polsce.
O Polsce? No tak! Nie miałam jeszcze
czasu, aby ją poinformować o moim nagłym wyjeździe do Korei.
Na początku e-maila napisałam kilka wyjaśnień, czemu i dlaczego jestem w Korei.
Na początku e-maila napisałam kilka wyjaśnień, czemu i dlaczego jestem w Korei.
Potem dopisałam kilka zdań takich jak
: dziś zaczynam szkołę, życz mi powodzenia. Oczywiście pominęłam
to, że mieszkam z zespołem i mój brat jest super bogaty. Ma
wytwórnię płytową i cieszy się niemałą sławą patrząc na
wszystkie statuetki i nagrody na jego półce.
Wcisnęłam wyślij.
I nagle, ktoś wparował do biura.
Dokładnie trzech chłopaków. Wysokich i nieźle zrobionych. W moim
mieście nigdy nie widziałam gościa który ma pomalowanie włosy na
czerwono albo na blond jak dwóch tutaj. Ten trzeci miał najbardziej
naturalny kolor, bo azjaci chyba „oryginalnie” mają czarne
włosy, nie mylę się prawda? Stali tak sobie lampiąc się na mnie,
w luźnych koszulkach z kolorowymi nadrukami i spodniach od dresu.
Zrobili krok w moją stronę.
-O! - zatrzymał dwóch pozostałych
jedną ręką szatyn, drugą wskazał na mnie palcem. - Yeoja.
Patrzyli się zdziwieni, zapewne miałam
podobną minę.
Matko co zrobić?!!!? - pomyślałam,
zaraz potem wybierając najbardziej neutralną opcję.
-Dzień dobry - powiedziałam po
angielsku, wstałam i ukłoniłam się.
Z nadal zdziwionymi minami ukłonili
się i odpowiedzieli tym samym, trochę zniekształconym powitaniem,
po angielsku oczywiście. Zaraz do biura wbiegła ta sama sekretarka,
którą parę minut wcześniej poznałam – Naeun. Mówiąc coś do
nich po koreańsku pokazała im wyjście. Posłusznie jeden za
drugim, co chwilę odwracając się i zerkając na mnie wyszli z
pomieszczenia.
-Bye. - powiedział „blondyn”
uśmiechając się i machając ręką, gdy sekretarka próbowała
wypchnąć go z biura.
W końcu zamknęła za ostatnim drzwi i
przyparła do nich bokiem.
-Przepraszam za nich. Mieli iść na
zebranie w konferencyjnej, ale źle mnie zrozumieli. - odeszła od
drzwi i się skłoniła. - Zawsze rano lubią robić zamieszanie. -
po jej minie widać było, że to naprawdę nie był pierwszy raz gdy
robili coś takiego i że miała tego dość.
-Nic nie szkodzi. Zdarza się. -
uśmiechnęłam się. - A tak w ogóle kim oni są ? - zapytałam.
-Kim są ?! - zapytała zdumiona. - Nie
wiesz? - była naprawdę zdziwiona. Podeszła do komputera i
otworzyła wyszukiwarkę wpisując nazwę E-NERGY. - Hallyu
Super Stars!
Popatrzyłam na nią zdziwiona,
zastanawiałam się co to „hallyu”, jakiś koreański Big
Brother?
-Grupa założona przez Silver
Entertaiment. Jeden z czołowych boysbandów w Korei. - wytłumaczyła
widząc moją minę. Na ekranie pojawiło się kilka zdjęć. -
Poczytaj sobie ja muszę iść. - powiedziała, skłoniła się i
wyszła mrucząc pod nosem coś po koreańsku, myślę, że ich
przeklinała.
-E-NERGY ? - zapytałam samą siebie
patrząc na zdjęcia na monitorze. Znalazłam na nich te trzy twarze
które widziałam przed chwilą. Wyglądali co prawda trochę
inaczej, tutaj gdy stali przede mną byli bez make-up'u, na zdjęciach
mieli olśniewające twarze.
Przeglądałam tak fotki gdy nagle do
biura znowu ktoś wparował i zakłócił mój spokój.
Kolejny azjatycki blondyn, ale ten miał
niebieskie pasemka.
-Ooo! Geudeul-eun olh-ass !
Dangsin-eun aleumdabseubnida! (Oni mieli rację, jesteś ładna!
) - uśmiechną się.
-Ttohan bogo sip-eo! (Też chcę
zobaczyć!) - do pomieszczenia wszedł kolejny chłopak tym razem o
ten miał brązowe włosy z orzechowymi pasemkami. - Wow ! Yeppeun
! ( Łał, ładna!)
-Naga!
(wynocha!) - wbiegła za nimi sekretarka. Blondyn totalnie ją
zignorował i zaczął coś do mnie gadać czego w ogóle nie
zrozumiałam.
-Annyeonghaseyo
! Nae ileum-eun Xeo ibnida. (Dzieńdobry ! Mam na imię Xeo. )-
wyciamciaramciał i się skłonił.
-Anjajasejo?
- popatrzyłam na niego, próbowałam się uśmiechać, nie
kojarzyłam nawet co powiedziałam.
-Przepraszam,
bardzo przepraszam. - powtarzała sekretarka, próbując wypchnąć
blondyna za drzwi.
Zwinnym
ruchem się jej wyślizgnął i usiadł na kanapie.
-Nan
an gal geoyeyo . ( Nigdzie nie idę) – założył ręce.
-Zaraz
wrócę. - powiedziała do mnie sekretarka i szybko wybiegła.
-Dangsin-ui
ileum-eun mueos-ibnikka? (Jak masz na imię ?) - wstał z kanapy
i przybliżył się do mnie.
-Nie
rozumiem co mówisz. - powiedziałam po angielsku.
-Naneun
hangug jul moleuna? (Nie mówisz po koreańsku?) - zapytał,
przynajmniej tak to odebrałam. -Ukhm. - odchrząkną - I'm Xeo.
Thanks i'm fine. - powiedział tym dziwnym akcentem.
Uśmiechnęłam
się, ciesząc się że ktoś jest gorszy z angielskiego niż ja. -
I'm Hannah. - skłoniłam się.
-Hannah!
- wyraźnie się ucieszył, chyba z tego że zrozumiał.
Jego
radość przerwało dwóch panów w garniturach którzy wyciągnęli
go spokoju.
-Przepraszam
najmocniej – powiedziała Naeun wchodząc zaraz po tym
„incydencie”. - Ja już dopilnuje, żeby nikt tu nie wszedł. -
znowu się skłoniła i wyszła zamykając za sobą drzwi.
Dalej
tak jak obiecała nikt nie wszedł. Zaczęło mi się nudzić, więc
zaczęłam czytać na wikipedii o tym całym SILVER MEDIA. Okazało
się, że mój brat ma na swoim koncie niezłe sukcesy, stworzył
kilka dobrych zespołów i wypromował kilku solistów. A ja myślałam
cały czas, że wciąga fluki w jakimś biurze rachunkowym i ledwo
wiąże koniec z końcem, jak my (mama, tata plus ja) w Polsce.
Od
dziecka nie lubił się dzielić, gbur.
Gdy
już sprawdziłam na komputerze co trzeba, wyłączyłam go i
zaczęłam rozglądać się po pokoju. Podeszłam do półki z
trofeami. Plakietki nic mi nie mówiły, były napisane po koreańsku,
więc poddałam się i usiadłam na kanapie czekając na powrót
mojego brata.
Wrócił
dokładnie pół godziny przed czasem moich lekcji w nowej szkole.
Już myślałam, że się spóźnię.
Wszedł
do biura za nim jakaś Azjatka, JR i Jake.
-Leo
i Gemin zostali już wysłani do szkoły. - wyjaśnił. - O! -
spojrzał na azjatkę która przed chwilą przypomniała o sobie
chrząknięciem. - Hanna to jest Nikki, moja przyjaciółka i partner
biznesowy.
-Cześć
miło mi cię poznać. - powiedziała lekko kiwając głową.
-No
heej. - powiedziałam z głupim uśmieszkiem.
-Możemy
już iść do szkoły? - zapytał Jake przerywając krótką ciszę
która nastąpiła po moim głupkowatym powitaniu.
-Tak,
tak. - powiedział mój brat. - Ale zanim jeszcze wyjdziecie... -
zatrzymał tym zdaniem Jake który już stał odwrócony do drzwi. -
Mam kilka próśb.
-Streszczaj
się. - mrukną Jake, odwracając się w naszą stronę i
przewracając oczami.
-Zaprowadzicie
Hanę na pierwszą lekcję, ale dyskretnie, żeby nikt nie widział
że macie ze sobą coś wspólnego.
-To
miała być prośba czy rozkaz? - zapytał bezczelnie „ten który
się tak strasznie śpieszy”.
-A
mogę wiedzieć czemu, mamy udawać, że nie mamy ze sobą do
czynienia? - zapytałam wcinając się zanim mój brat odpowiedział
Jake'owi.
-Myślę
że ludzie mogą się domyślić że jesteś moją siostrą, wtedy
mogą też się domyślić, że formuję nową grupę. - powiedział
takim trochę martwiącym się tonem, jej czy ten przemysł muzyczny
musi być taki tajemniczy? - Więc obiad jesz oddzielnie, nie
podchodzisz do nich w szkole, zaprzeczasz, że masz coś z nimi
wspólnego lub ich znasz. Zrozumiano? - popatrzył pytająco.
-Tak.
- przytaknęłam. Trochę nie pojmowałam tej całej sytuacji no ale
widząc tych ludzi rano, stojących w kolejce na casting...
-To samo tyczy się was. - Łukasz pokazał palcem najpierw na JR, a potem na Jake'a.
-To samo tyczy się was. - Łukasz pokazał palcem najpierw na JR, a potem na Jake'a.
-Dobra.
- powiedzieli razem, tal obojętnie jak tylko się da.
-Chodźmy
już do szkoły. - powiedział JR i popchną Jake'a w stronę drzwi.
Wyszliśmy
z wytwórni jakimś tylnim wyjściem. Było nieźle ukryte, drzwi
znajdowały się zaraz za kontenerem ze śmieciami. Smukłą uliczką
przecisnęliśmy się na ulicę pełną ludzi. Chłopcy szli tak
jakbym nie istniała. Albo już się wczuli w rolę, albo … dobra
nie będę rozmyślać. Ważne, że przestali zwracać na mnie uwagę
i nawet nie patrzyli czy idę za nimi.
Po
drodze minęliśmy parę ładnie wyglądających butików, kawiarenek
i stoisk z dobrze pachnącym jedzeniem. Patrząc na jedną z drogerii
przypomniałam sobie, że krem mi się kończył i będę musiała tu
zajść po szkole.
Jeszcze
kilka kroków i moim oczom ukazała się szkoła. W sumie nic
specjalnego, widziałam podobne budynki w Polsce. Wchodziło się do
niej przez szeroką bramę i szło chodnikiem mijając po prawej i
lewej ładne zielone trawniki, gdzieniegdzie były tam stoliki i
ławki.
W
środku szkoła była ładnie pomalowana na neutralne kolory bardzo
delikatny zielony, beżowy i biały. Na całej długości korytarza
znajdowały się białe szafki, z czego się bardzo ucieszyłam, bo
zawsze chciałam mieć szafkę. To chyba amerykańskie filmy tak na
mnie działają.
Poprawiłam
lekko spódniczkę, i przeczesałam palcami włosy.
Jake
lekko trykną mnie palcem w ramie i bardzo dyskretnie pokazał palcem
drzwi z napisem „Pokój Nauczycielski” po angielsku.
-Pa
– powiedział bezgłośnie JR. Cały czas widziałam że nie
przepadał za mną i wszystko robił z uprzejmości. Odpowiadał,
informował, żegnał się i witał. Wszystko było wymuszone.
Smutne...
Zapukałam
w drzwi gabinetu, na drzwiach wisiała notka „Uczniom wstęp
wzbroniony” więc wolałam poczekać, aż ktoś mi otworzy. W końcu
zrobiła to wysoka blondynka, nie Azjatka co mnie bardzo zdziwiło.
-Tak?
- popatrzyła na mnie, zaciekawiona.
-Jestem
nową uczennicą, słyszałam że mam tu się zgłosić. -
powiedziałam trochę nie pewnie.
-Hannah,
tak? Jestem twoją nauczycielką angielskiego. Uczniowie mówią na
nazwisko mam Choi. - przedstawiła się i wpuściła mnie do
pomieszczenia.
Moim
oczom ukazało się dużo wydzielonych stref, tak jak w jakimś
wielkim biurze. Każdy miał swoje oddzielne biurko i komputer. Pani
Choi poprowadziła mnie do swojego stanowiska.
-Usiądź
proszę, sprawdzę gdzie masz teraz lekcje. - powiedziała wskazując
mi krzesełko stojące obok mnie.
Usiadłam
posłusznie, a pani C odeszła na chwilę, by zaraz wrócić z moim
planem.
-Więc
dziś zaczynasz od matematyki. Zaraz po kogoś zadzwonię, żeby cię
odeskortował. - uśmiechnęła się.
-Wystarczy
mi powiedzieć gdzie, poradzę sobie! - zapewniłam.
-Uwierz
sama miałam problemy ze znalezieniem czegokolwiek w tej szkole. -
zaśmiała się. Miała takie ładne perłowe ząbki i uroczy śmiech. Chwyciła za telefon i wcisnęła kilka guziczków. - Jest już nowa
uczennica, możesz kogoś wysłać po nią tutaj na dół, ok
dziękuję. - odłożyła słuchawkę. - Poczekaj chwileczkę, zaraz
ktoś przyjdzie. - powiedziała i zaczęła przeglądać notatki na
swoim biurku.
Po
około pięciu minutach w drzwiach pojawiła się niziutka Azjatka
uczesana w kucyk i ubrana w mundurek szkolny z kilkoma przypinkami na
piersi.
-Dzień
dobry pani Choi. - powiedziała kłaniając się.
-Haruna
to jest Hana – przedstawiła nas sobie nauczycielka. Dziewczyna
spojrzała na mnie do góry.
-Miło
mi cię poznać. - powiedziałam lekko się kłaniając, załapałam
że to bardziej wypada niż podawanie dłoni.
-Chodźmy - uśmiechnęła się i razem wyszłyśmy z pokoju nauczycielskiego.
--------------------------
Następna część już niedługo zostanie tutaj dodana. po prostu nie wiem czy będę miała czas napisać coś w tym tygodniu więc podzieliłam ten rozdział na 2 części :3
Przepraszam, może rozdział nie spełnił waszych oczekiwań i nie ma wyjaśnionego wszystkiego, ale jak to się mówi wszystko w swoim czasie. Mam nadzieję że przynajmniej się podobał. Przepraszam że tak długo musieliście czekać.
Również przepraszam za nawał postaci obiecuję po 2 cz dodać kolejną notkę orientacyjną z postaciami. :3
Jeśli macie jakieś pytania piszcie na ask.fm/bananowasomi
Dziękuję za to że czytacie :3 ♥