niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 5 cz 1

Śnił mi się uroczy sen. Siedziałam na ławce w jakimś super zielonym parku. Wyglądałam naprawdę świetnie. Trochę samolubne wiem. Cera mi się błyszczała (Nie, nie jak w zmierzchu) i włosy lśniły. Miałam na sobie jasną sukienkę.
Nagle przyszedł JiWon i pocałował mnie w rękę. Dając mi różowe tulipany, usiadł koło mnie. Uśmiechał się do mnie i przytulał mnie jednym ramieniem. A słoneczko nas grzało.
Nic więcej, tylko siedzieliśmy i uśmiechaliśmy się, a ja co chwilę wąchałam kwiatki.

Zostałam obudzona rano przez budzik w mojej komórce. Pośpiesznie wstałam, poszłam do łazienki i umyłam się. Potem lekki makijaż i zauważyłam (wisiał od środka na drzwiach od łazienki) mundurek szkolny. Założyłam go i dobrałam do niego czarne baleriny z kokardkami.

Zeszłam na dół na śniadanko. Gemin jadł płatki słuchając tłumaczącego mu coś z pełną buzią Leo. RJ jak zwykle (gdy mnie zobaczył zawsze robił to samo) kiwną lekko głową i wrócił do jedzenia tosta. Jake nie było w kuchni, stał na tarasie. Przez okno widać było, że tak samo jak RJ je tosta i popija „chyba” herbatą.
Od razu wiedziałam, z moich wnikliwych badań wcześniejszego wieczora, że chcę zjeść jajecznicę więc poszłam od razu do lodówki. Wyjęłam dwa ostatnie jajka i zapytałam się RJ gdzie jest patelnia.
Dopiero wtedy Leo z Gemin'em zobaczyli, że jestem w kuchni. Leo od razu włączył swój „fangirling”.
Wyją pośpiesznie komórkę i po chwili usłyszałam syntezator.
-Haaaaana. - tak, było tam dużo „a” - jak wyspałaś się?
Aplikacja cię trochę oszukuje Leo . - pomyślałam, ale lepszy rydz niż nic.
Podał mi komórkę. Napisałam na klawiaturze „Dobrze, a ty?” i wcisnęłam >tłumacz<.
Wyciamciaramciał coś po koreańsku.
-Dobrze. - odpowiedziała komórka Leo.
Wróciłam do robienia jajecznicy, chwilkę to zajęło, ale bardzo się cieszyłam gdy jedzenie znalazło się już na moim talerzu. Zajadałam się i popijałam to wszystko herbatą zaparzoną przez Gemin'a.
Gdy już skończyłam i poszłam wstawić talerz do zmywarki do kuchni wszedł mój brat najpierw po koreańsku potem po angielsku powiedział, że po drodze do szkoły musimy odwiedzić wytwórnię więc powinniśmy się już zbierać. Myślałam, że te polecenie dotyczy tylko chłopców więc mając jeszcze prawie godzinę do autobusu skierowałam się na schody.
-A ty gdzie ? - zapytał mnie po polsku mój brat, miał dziwny akcent.
-Hm? - odwróciłam się i spojrzałam pytająco.
-Bierz torbę i pakuj tyłek do samochodu. - powiedział i wskazał mi palcem drzwi.
-Serio muszę ? - popatrzyłam błagalnie.
On tylko pokiwał głową. Zrobiłam co kazał, wzięłam torbę i wyszłam z domu wypatrując auta.
Duża czarna furgonetka stała na ulicy.
-Ppalli! Ppalli! - krzyczał do mnie Leo wybiegając z domu.
-Co się pali ? - zapytałam wychodzącego za nim brata.
-On mówił: szybciej. - wytłumaczył.
Leo jak wyścigówka pobiegł do furgonetki, za nim biegli Gemin, potem RJ. Łukasz też przyśpieszył i wyprzedził mnie o pięć kroków. Więc w tym maratonie to ja byłam ostatnia, pomijając ciągnącego się jak mordoklejka Jake'a, który szedł tuż za mną.
-Spałaś? - zapytał szeptem z tym bezczelnym uśmiechem.
-Bardzo dobrze. - uśmiechnęłam się wrednie w odpowiedzi na jego głupi wyszczerz.
Przyśpieszyłam kroku tym samym zajmując miejsce z tyłu obok RJ. Obok mnie usiadł Jake, zatrzasną drzwi i samochód ruszył.
Droga nie była długa, jednak dzięki porannym korkom trwało to dłużej niż powinno. Jake stał się obojętny, znowu. Siedział cicho, RJ także. Jedynymi. którzy rozmawiali był Leo i Gemin. Mój brat prowadził auto.
-Chłopcy przygotować się – powiedział mój brat najpierw po angielsku, a potem po koreańsku. Ten to ma trudne życie.
Zespół naciągną kaptury na głowy, wszyscy założyli czarne okulary przeciwsłoneczne i niektórzy naciągnęli chustki do połowy twarzy.
-O co chodzi ? - zapytałam.
-Lepiej żeby nikt nas nie widział i kojarzył przed debiutem. - powiedział RJ obojętnym tonem, jak zwykle.
Wysiedliśmy przed dużym szarym „blokiem” z mnóstwem okien. W sumie był prawie w całości szklany. Nad szerokimi drzwiami widniał duży napis SILVER MEDIA.
-Jak ci się podoba? - zapytał mój brat.
-Niezły budynek. - poklepałam go po ramieniu, pokazując tym samym jak gardzę tym że nie powiedział mi wcześniej, że jest taki bogaty. Zaraz po tym moją uwagę zwróviła dość spora kolejka utworzona przy wejściu - Po co ci ludzie? Rozdajesz coś ? - zapytałam pół żartem, pół serio.
-Każdy chce być sławny. - wzruszył ramionami i założył okulary przeciwsłoneczne po czym wcisnął jedną parę do mojej ręki. Nie zastanawiając się za długo włożyłam je pośpiesznie na nos. Gdy wchodziliśmy do budynku ludzie krzyczeli i próbowali dotknąć mojego brata, a także obmacywali chłopaków. Kilka rąk dotknęło i mnie.
-Wow, jacy napaleni. - skomentowałam gdy znaleźliśmy się w środku, rozejrzałam się dookoła przypadkowo spojrzałam na Jake'a który pomachał brwiami, założę się że zareagował tak na słowo napaleni. Zrobiłam zniesmaczoną minę i odwróciłam się do mojego brata.
-Chodźmy dalej nie mamy czasu – powiedział i ruszyliśmy w stronę windy. -Teraz chłopcy muszą obeznać się z dzisiejszym harmonogramem. Ty w tym czasie poczekasz u mnie w biurze. - oznajmił, gdy wsiedliśmy do windy. Pokiwałam tylko głową, na znak że przyjęłam to do wiadomości.
Winda zatrzymała się na drugim piętrze, czyli przedostatnim. Poszliśmy korytarzem prosto.
Jak reszta ścian te również były szaro-białe z paskiem granitu gdzieś tak na wysokości rąk.
Doszliśmy do takiego jakby rozgałęzienia? Mistycznych rozstai dróg? No bo pośrodku stał kontuar, a po jego lewej i prawej stronie szły dalsze korytarze. Coś w kształcie litery „T”.
Za kontuarem stała uczesana w gładki, wysoki kucyk azjatka w niebieskiej koszuli i szarej spódnicy.
-Annjong-hasejo – powiedziała wstając z krzesła i kłaniając się z lekkim uśmiechem.
-Ohoho, nieźle ich trenujesz. – mruknęłam do mojego brata po polsku.
-Ukłoń się głupia. - mrukną i mocno klepną mnie w dół kręgosłupu. Zauważyłam, że chłopcy też się kłaniają, do tego kilka razy, coś jak ćwiczenie na wf-ie „raz, dwa, trzy, wyprost”.
-Na Eun to moja siostra Hannah. - przedstawił mnie sekretarce brat. Chciałam podać jej rękę, ale brat klepną mnie w plecy co znaczyło, że powinnam się ukłonić.
-Hello – powiedziałam z „uroczym” uśmiechem lekko masując sobie dolny odcinek kręgosłupa.
-Czy Nikki już przyszła ? - zapytał ją mój brat.
-Tak panie dyrektorze. Jest już w konferencyjnej, razem z Kiss. - odpowiedziała grzecznie po angielsku sekretarka.
-Chłopcy idźcie przywitać panią dyrektor. - nakazał im mój brat, od razu skłonili się sekretarce i odeszli. Brat odwrócił się w moją stronę - Chodź zaprowadzę cię do mojego biura.
Ukłoniłam się ( wcześniej dostając znowu w plecy) i odeszliśmy od kontuaru skręcając w lewy korytarz.
-Szu, szu panie dyrektorze. - zaśmiałam się gdy doszliśmy do biura mojego brata.
Tak jak się spodziewałam było srebrno-białe ( bardziej szaro-białe) tak jak reszta wytwórni którą zobaczyłam. Stały tam dwie czarne, skórzane kanapy, stolik, półka ze statuetkami, no i biurko które zostało umieszczone naprzeciw wielkiego okna z szarymi zasłonami.
-Chcesz skorzystać z komputera? Trochę to potrwa zanim skończymy wszystko omawiać. - zapytał.
-Yhym – pokiwałam głową.
-Spokojnie, mam angielskiego Windowsa – powiedział odpalając komputer. - Poczekaj tu chwilę, przyjdę po ciebie, jakbyś chciała do łazienki to znajduje się 2 drzwi dalej od moich. Teraz już idę. - nawet nie zdążyłam powiedzieć „OK” bo już go nie było.
Zaczęłam od obczajenia Facebooka. Oczywiście tak jak mogłam się spodziewać miałam dwa powiadomienia nie więcej (wspominałam, że nie byłam za bardzo popularna), do tego były to zaproszenia do gier, od razu więc przeszłam do sprawdzenia poczty. Tu już coś się działo.
Dostałam parę zdjęć od mojej przyjaciółki Leny która jak już wspominałam przeprowadziła się do Grecji. Wysłała parę ładnych widoczków i „fotek z rąsi” by pokazać mi swoją nową fryzurę. Z platynowego blondu przemalowała się na orzech co bardzo ładnie podkreślało jej zielone oczy. Na dole dopisała żebym też przesłała jej kilka zdjęć i napisała o pogodzie w Polsce.
O Polsce? No tak! Nie miałam jeszcze czasu, aby ją poinformować o moim nagłym wyjeździe do Korei.
Na początku e-maila napisałam kilka wyjaśnień, czemu i dlaczego jestem w Korei.
Potem dopisałam kilka zdań takich jak : dziś zaczynam szkołę, życz mi powodzenia. Oczywiście pominęłam to, że mieszkam z zespołem i mój brat jest super bogaty. Ma wytwórnię płytową i cieszy się niemałą sławą patrząc na wszystkie statuetki i nagrody na jego półce.
Wcisnęłam wyślij.
I nagle, ktoś wparował do biura. Dokładnie trzech chłopaków. Wysokich i nieźle zrobionych. W moim mieście nigdy nie widziałam gościa który ma pomalowanie włosy na czerwono albo na blond jak dwóch tutaj. Ten trzeci miał najbardziej naturalny kolor, bo azjaci chyba „oryginalnie” mają czarne włosy, nie mylę się prawda? Stali tak sobie lampiąc się na mnie, w luźnych koszulkach z kolorowymi nadrukami i spodniach od dresu. Zrobili krok w moją stronę.
-O! - zatrzymał dwóch pozostałych jedną ręką szatyn, drugą wskazał na mnie palcem. - Yeoja.
Patrzyli się zdziwieni, zapewne miałam podobną minę.
Matko co zrobić?!!!? - pomyślałam, zaraz potem wybierając najbardziej neutralną opcję.
-Dzień dobry - powiedziałam po angielsku, wstałam i ukłoniłam się.
Z nadal zdziwionymi minami ukłonili się i odpowiedzieli tym samym, trochę zniekształconym powitaniem, po angielsku oczywiście. Zaraz do biura wbiegła ta sama sekretarka, którą parę minut wcześniej poznałam – Naeun. Mówiąc coś do nich po koreańsku pokazała im wyjście. Posłusznie jeden za drugim, co chwilę odwracając się i zerkając na mnie wyszli z pomieszczenia.
-Bye. - powiedział „blondyn” uśmiechając się i machając ręką, gdy sekretarka próbowała wypchnąć go z biura.
W końcu zamknęła za ostatnim drzwi i przyparła do nich bokiem.
-Przepraszam za nich. Mieli iść na zebranie w konferencyjnej, ale źle mnie zrozumieli. - odeszła od drzwi i się skłoniła. - Zawsze rano lubią robić zamieszanie. - po jej minie widać było, że to naprawdę nie był pierwszy raz gdy robili coś takiego i że miała tego dość.
-Nic nie szkodzi. Zdarza się. - uśmiechnęłam się. - A tak w ogóle kim oni są ? - zapytałam.
-Kim są ?! - zapytała zdumiona. - Nie wiesz? - była naprawdę zdziwiona. Podeszła do komputera i otworzyła wyszukiwarkę wpisując nazwę E-NERGY. - Hallyu Super Stars!
Popatrzyłam na nią zdziwiona, zastanawiałam się co to „hallyu”, jakiś koreański Big Brother?
-Grupa założona przez Silver Entertaiment. Jeden z czołowych boysbandów w Korei. - wytłumaczyła widząc moją minę. Na ekranie pojawiło się kilka zdjęć. - Poczytaj sobie ja muszę iść. - powiedziała, skłoniła się i wyszła mrucząc pod nosem coś po koreańsku, myślę, że ich przeklinała.
-E-NERGY ? - zapytałam samą siebie patrząc na zdjęcia na monitorze. Znalazłam na nich te trzy twarze które widziałam przed chwilą. Wyglądali co prawda trochę inaczej, tutaj gdy stali przede mną byli bez make-up'u, na zdjęciach mieli olśniewające twarze.
Przeglądałam tak fotki gdy nagle do biura znowu ktoś wparował i zakłócił mój spokój.
Kolejny azjatycki blondyn, ale ten miał niebieskie pasemka.
-Ooo! Geudeul-eun olh-ass ! Dangsin-eun aleumdabseubnida! (Oni mieli rację, jesteś ładna! ) - uśmiechną się.
-Ttohan bogo sip-eo! (Też chcę zobaczyć!) - do pomieszczenia wszedł kolejny chłopak tym razem o ten miał brązowe włosy z orzechowymi pasemkami. - Wow ! Yeppeun ! ( Łał, ładna!)
-Naga! (wynocha!) - wbiegła za nimi sekretarka. Blondyn totalnie ją zignorował i zaczął coś do mnie gadać czego w ogóle nie zrozumiałam.
-Annyeonghaseyo ! Nae ileum-eun Xeo ibnida. (Dzieńdobry ! Mam na imię Xeo. )- wyciamciaramciał i się skłonił.
-Anjajasejo? - popatrzyłam na niego, próbowałam się uśmiechać, nie kojarzyłam nawet co powiedziałam.
-Przepraszam, bardzo przepraszam. - powtarzała sekretarka, próbując wypchnąć blondyna za drzwi.
Zwinnym ruchem się jej wyślizgnął i usiadł na kanapie.
-Nan an gal geoyeyo . ( Nigdzie nie idę) – założył ręce.
-Zaraz wrócę. - powiedziała do mnie sekretarka i szybko wybiegła.
-Dangsin-ui ileum-eun mueos-ibnikka? (Jak masz na imię ?) - wstał z kanapy i przybliżył się do mnie.
-Nie rozumiem co mówisz. - powiedziałam po angielsku.
-Naneun hangug jul moleuna? (Nie mówisz po koreańsku?) - zapytał, przynajmniej tak to odebrałam. -Ukhm. - odchrząkną - I'm Xeo. Thanks i'm fine. - powiedział tym dziwnym akcentem.
Uśmiechnęłam się, ciesząc się że ktoś jest gorszy z angielskiego niż ja. - I'm Hannah. - skłoniłam się.
-Hannah! - wyraźnie się ucieszył, chyba z tego że zrozumiał.
Jego radość przerwało dwóch panów w garniturach którzy wyciągnęli go spokoju.
-Przepraszam najmocniej – powiedziała Naeun wchodząc zaraz po tym „incydencie”. - Ja już dopilnuje, żeby nikt tu nie wszedł. - znowu się skłoniła i wyszła zamykając za sobą drzwi.
Dalej tak jak obiecała nikt nie wszedł. Zaczęło mi się nudzić, więc zaczęłam czytać na wikipedii o tym całym SILVER MEDIA. Okazało się, że mój brat ma na swoim koncie niezłe sukcesy, stworzył kilka dobrych zespołów i wypromował kilku solistów. A ja myślałam cały czas, że wciąga fluki w jakimś biurze rachunkowym i ledwo wiąże koniec z końcem, jak my (mama, tata plus ja) w Polsce.
Od dziecka nie lubił się dzielić, gbur.
Gdy już sprawdziłam na komputerze co trzeba, wyłączyłam go i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Podeszłam do półki z trofeami. Plakietki nic mi nie mówiły, były napisane po koreańsku, więc poddałam się i usiadłam na kanapie czekając na powrót mojego brata.
Wrócił dokładnie pół godziny przed czasem moich lekcji w nowej szkole. Już myślałam, że się spóźnię.
Wszedł do biura za nim jakaś Azjatka, JR i Jake.
-Leo i Gemin zostali już wysłani do szkoły. - wyjaśnił. - O! - spojrzał na azjatkę która przed chwilą przypomniała o sobie chrząknięciem. - Hanna to jest Nikki, moja przyjaciółka i partner biznesowy.
-Cześć miło mi cię poznać. - powiedziała lekko kiwając głową.
-No heej. - powiedziałam z głupim uśmieszkiem.
-Możemy już iść do szkoły? - zapytał Jake przerywając krótką ciszę która nastąpiła po moim głupkowatym powitaniu.
-Tak, tak. - powiedział mój brat. - Ale zanim jeszcze wyjdziecie... - zatrzymał tym zdaniem Jake który już stał odwrócony do drzwi. - Mam kilka próśb.
-Streszczaj się. - mrukną Jake, odwracając się w naszą stronę i przewracając oczami.
-Zaprowadzicie Hanę na pierwszą lekcję, ale dyskretnie, żeby nikt nie widział że macie ze sobą coś wspólnego.
-To miała być prośba czy rozkaz? - zapytał bezczelnie „ten który się tak strasznie śpieszy”.
-A mogę wiedzieć czemu, mamy udawać, że nie mamy ze sobą do czynienia? - zapytałam wcinając się zanim mój brat odpowiedział Jake'owi.
-Myślę że ludzie mogą się domyślić że jesteś moją siostrą, wtedy mogą też się domyślić, że formuję nową grupę. - powiedział takim trochę martwiącym się tonem, jej czy ten przemysł muzyczny musi być taki tajemniczy? - Więc obiad jesz oddzielnie, nie podchodzisz do nich w szkole, zaprzeczasz, że masz coś z nimi wspólnego lub ich znasz. Zrozumiano? - popatrzył pytająco.
-Tak. - przytaknęłam. Trochę nie pojmowałam tej całej sytuacji no ale widząc tych ludzi rano, stojących w kolejce na casting...
-To samo tyczy się was. - Łukasz pokazał palcem najpierw na JR, a potem na Jake'a.
-Dobra. - powiedzieli razem, tal obojętnie jak tylko się da.
-Chodźmy już do szkoły. - powiedział JR i popchną Jake'a w stronę drzwi.
Wyszliśmy z wytwórni jakimś tylnim wyjściem. Było nieźle ukryte, drzwi znajdowały się zaraz za kontenerem ze śmieciami. Smukłą uliczką przecisnęliśmy się na ulicę pełną ludzi. Chłopcy szli tak jakbym nie istniała. Albo już się wczuli w rolę, albo … dobra nie będę rozmyślać. Ważne, że przestali zwracać na mnie uwagę i nawet nie patrzyli czy idę za nimi.
Po drodze minęliśmy parę ładnie wyglądających butików, kawiarenek i stoisk z dobrze pachnącym jedzeniem. Patrząc na jedną z drogerii przypomniałam sobie, że krem mi się kończył i będę musiała tu zajść po szkole.
Jeszcze kilka kroków i moim oczom ukazała się szkoła. W sumie nic specjalnego, widziałam podobne budynki w Polsce. Wchodziło się do niej przez szeroką bramę i szło chodnikiem mijając po prawej i lewej ładne zielone trawniki, gdzieniegdzie były tam stoliki i ławki.
W środku szkoła była ładnie pomalowana na neutralne kolory bardzo delikatny zielony, beżowy i biały. Na całej długości korytarza znajdowały się białe szafki, z czego się bardzo ucieszyłam, bo zawsze chciałam mieć szafkę. To chyba amerykańskie filmy tak na mnie działają.
Poprawiłam lekko spódniczkę, i przeczesałam palcami włosy.
Jake lekko trykną mnie palcem w ramie i bardzo dyskretnie pokazał palcem drzwi z napisem „Pokój Nauczycielski” po angielsku.
-Pa – powiedział bezgłośnie JR. Cały czas widziałam że nie przepadał za mną i wszystko robił z uprzejmości. Odpowiadał, informował, żegnał się i witał. Wszystko było wymuszone. Smutne...
Zapukałam w drzwi gabinetu, na drzwiach wisiała notka „Uczniom wstęp wzbroniony” więc wolałam poczekać, aż ktoś mi otworzy. W końcu zrobiła to wysoka blondynka, nie Azjatka co mnie bardzo zdziwiło.
-Tak? - popatrzyła na mnie, zaciekawiona.
-Jestem nową uczennicą, słyszałam że mam tu się zgłosić. - powiedziałam trochę nie pewnie.
-Hannah, tak? Jestem twoją nauczycielką angielskiego. Uczniowie mówią na nazwisko mam Choi. - przedstawiła się i wpuściła mnie do pomieszczenia.
Moim oczom ukazało się dużo wydzielonych stref, tak jak w jakimś wielkim biurze. Każdy miał swoje oddzielne biurko i komputer. Pani Choi poprowadziła mnie do swojego stanowiska.
-Usiądź proszę, sprawdzę gdzie masz teraz lekcje. - powiedziała wskazując mi krzesełko stojące obok mnie.
Usiadłam posłusznie, a pani C odeszła na chwilę, by zaraz wrócić z moim planem.
-Więc dziś zaczynasz od matematyki. Zaraz po kogoś zadzwonię, żeby cię odeskortował. - uśmiechnęła się.
-Wystarczy mi powiedzieć gdzie, poradzę sobie! - zapewniłam.
-Uwierz sama miałam problemy ze znalezieniem czegokolwiek w tej szkole. - zaśmiała się. Miała takie ładne perłowe ząbki i uroczy śmiech. Chwyciła za telefon i wcisnęła kilka guziczków. - Jest już nowa uczennica, możesz kogoś wysłać po nią tutaj na dół, ok dziękuję. - odłożyła słuchawkę. - Poczekaj chwileczkę, zaraz ktoś przyjdzie. - powiedziała i zaczęła przeglądać notatki na swoim biurku.
Po około pięciu minutach w drzwiach pojawiła się niziutka Azjatka uczesana w kucyk i ubrana w mundurek szkolny z kilkoma przypinkami na piersi.
-Dzień dobry pani Choi. - powiedziała kłaniając się.
-Haruna to jest Hana – przedstawiła nas sobie nauczycielka. Dziewczyna spojrzała na mnie do góry.
-Miło mi cię poznać. - powiedziałam lekko się kłaniając, załapałam że to bardziej wypada niż podawanie dłoni. 
-Chodźmy - uśmiechnęła się i razem wyszłyśmy z pokoju nauczycielskiego.

--------------------------
Następna część już niedługo zostanie tutaj dodana. po prostu nie wiem czy będę miała czas napisać coś w tym tygodniu więc podzieliłam ten rozdział na 2 części :3
Przepraszam, może rozdział nie spełnił waszych oczekiwań i nie ma wyjaśnionego wszystkiego, ale jak to się mówi wszystko w swoim czasie. Mam nadzieję że przynajmniej się podobał. Przepraszam że tak długo musieliście czekać
Również przepraszam za nawał postaci obiecuję po 2 cz dodać kolejną notkę orientacyjną z postaciami. :3
Jeśli macie jakieś pytania piszcie na ask.fm/bananowasomi

Dziękuję za to że czytacie :3 ♥

   

6 komentarzy:

  1. Rozdzial swietny^^Mam nadzieje, ze w nastepnym rozdziale bd wiecej E-NERGY :) o i tamtych biasów co lecieli na Hannah .;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetneee. :D
    Chcę więcej tych chłoptasiów z wytwórni. :D
    Zakochałam się w Twoim blogu. <3
    Mam nadzieję, że ta miłość będzie trwać, i trwać XDD
    Czekam z niecierpliwością na nexta! :D
    ~Daria~

    OdpowiedzUsuń
  3. No no! Ja też chce więcej tych biasów z wywórni <3 Kocham bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. to jest takie świetne! mój ulubiony blog <3
    czekaj na kolejny rozdział! *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja na miejscu bohaterki bym zwariowała... Tyle przystojniaków. Czekam na więcej ^^ bo świetne ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy następny rozdział ?? TT.TT

    OdpowiedzUsuń