wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 1 Część 1



Seul 21:21

„Super ktoś o mnie myśli, ale na pewno nie mój brat” powiedziałam poirytowana w myślach, patrząc na ekran komórki z której powoli uchodziło życie. Już półtorej godziny siedzę tu na lotnisku czekając na Łukasza, mojego brata który od siedmiu lat mieszka w Korei Południowej. Tyłek przylepił mi się już do tego okropnie niewygodnego, plastikowego krzesełka.  Co tu robię i dlaczego ?

Przyjechałam tu z Polski. Ostatnio nic się w moim życiu nie układało więc poprosiłam mojego brata aby przygarnął mnie na rok. Do podjęcia tej decyzji zmusiło mnie kilka wydarzeń które zaczęły się miesiąc temu. Zaczęło się od tego że moi rodzice się rozwiedli. Tydzień przed tym najlepsza kumpelka wyprowadziła się do Grecji, a mój chłopak od tak mnie zostawił.

Nie myślcie że mój braciszek z otwartymi ramionami chciał mnie przyjąć. Otóż zajęło mi to tydzień aby wziął mój pomysł na poważnie, drugi tydzień to było szukanie „dwustu trzydziestu” argumentów za moją przeprowadzka do Korei.

Mój brat pracuje jako edytor w jakiejś wielkiej korporacji. Co tak dokładnie tam robi można się tylko domyślać bo nigdy nie był skory do tego żeby mi wytłumaczyć jak wygląda jego praca. Właściwie ciągle zastanawiam się kto o zdrowych zmysłach przyjmuje do pracy kogoś tak nie zorganizowanego jak Łukasz. Później jeszcze trochę po zastanawiam się nad życiem codziennym mojego brata, teraz ważne jest to że nie ma go ze mną, tu na lotnisku, gdzie powinien być już dawno, uroczo machając mi ręką na przywitanie.

Wyjęłam komórkę i zaczęłam pisać do niego sms który brzmiał następująco :

„Kochany braciszku masz 10 minut żeby pojawić się tuna lotnisku inaczej już nigdy nie będziesz mógł chodzić wyprostowany.” I w tym momencie moja bateria umarła ... nosz kur.

Zaraz po tym jak zdziwiona patrzyłam z rozdziawioną gębą na padnięty telefon, zajęło mi minutę by ogarnąć się i zacząć po raz 2 szukać pomocy. Nie wspomniałam wcześniej o tym, ale na tym lotnisku trudno dogadać się z obsługą, nie mogę zrozumieć ich angielskiego.

Pierwsza osoba na którą się natknęłam była bardzo ładna pani, która nie za bardzo chciała mnie słuchać. Gdy tylko próbowałam o coś ją zapytać ona zaczynała "cimciaramciać" po koreańsku przez telefon i w sumie to nie zwracała na mnie większej uwagi jak 3 inne osoby które potem zaraz po niej poprosiłam o pomoc.

Rozmawiałam też z miłą amerykanką z obsługi lotniska ale nie mogli mi pomoc bo nie pamiętałam ani adresu, ani telefonu do super tajemniczej roboty (ktoś na tym lotnisku znał poprawną wymowę języka angielskiego, a i tak zostało to zmarnowane przez tego nieogarniętego debila, tfu… )

 Po którejś z kolei bezsensownej rundzie wokół lotniska stwierdziłam, że wrócę do punktu wyjścia. Zrezygnowana z opuszczona głową odwróciłam się nagle w kierunku obrzydliwych (już na samą myśl bolało mnie wszystko) plastikowych krzesełek i nagle "łuuuuuup !" Walnęłam całym ciałem w coś, raczej w kogoś kończąc tym samym rozwalona plackiem na podłodze.

- Oh ! I'm sorry! are you okay ??? - usłyszałam nad swoja głową.

- tak, tak nic mi nie jest. – odpowiedziałam po angielsku po czym spróbowałam wstać z ziemi.

- Czekaj pomogę ci - powiedział nieznajomy i zwinnym ruchem objął mnie w pasie stawiając do pionu. - Wszystko w porządku zapytał ponownie nieznajomy tym razem patrząc mi prosto w oczy.

Nogi się pode mną ugięły. Nie myślałam że ktoś tak przystojny może stać kiedykolwiek tak blisko mojej twarzy, dosłownie. Trzymał mnie mocno ręką na mojej tali tak żebym złapała równowagę. Jego twarz był 10 cm od mojej. Wyglądał jak anioł. Anioł który zszedł abym się o niego uderzyła….

Czekaj, czekaj ! Hola ! Ziemia! Wróć na ziemię ! Anioł czeka na odpowiedź.

-Yeaaa… – odpowiedziałam nieprzytomnie.

- Może usiądziesz, co ? – przełknęłam tylko ślinę nie odpowiadając. Tylko patrzyłam.

Anioł ( tak, będę go tak nazywała ) doprowadził mnie do cudownego niebieskiego plastiku nazywanego krzesełkiem. Powoli mnie posadził, po czym kucną przede mną uśmiechając się szeroko.

-Jesteś trochę, jak to powiedzieć … - zaczął – zszokowana. Czy aby wszystko w porządku ? – zapytał dokładnie mi się przyglądając.

Kurczę, czemu nie dałam rady nic powiedzieć…

„No dalej” zmuszałam się w myślach. Ale nawet „tak” nie chciało wyjść z moich ust.

-Poczekaj, - sięgną po swój bagaż, odpiął kieszeń i wyją butelkę, odkręcił zakrętkę i podsuną mi pod rękę. – Napij się wody. – uśmiechną się ponownie.

Dopiero gdy wzięłam piąty łyk napoju, zdrowy rozsądek zaczął mi wracać. Nie wiem czy to z powodu tymczasowego braku chłopaka, ale taki fangirling na widok mężczyzny nie był w moim stylu.

Pijąc tą wodę lepiej mu się przyjrzałam. Był wysoki jak na Azjatę, myślałam że oni są bardzo niscy a tu jeden który był  o dużo wyższy ode mnie. Dodam że mam 175 cm. Ubrany był jeansy i błękitny sweter z golfem. Miał zadbane, nie wiem czy nie lepiej ode mnie włosy których połowa zawiązana była w kucyk. Nosił okulary, które tylko dodawały mu słodkiego uroku.

Widział, że mu się przyglądam więc odstawiłam od ust szybko wodę wytarłam je wierzchem dłoni i:

- Dzięki. – powiedziałam już wyraźnie bez zająknięcia oddając butelkę.

- Przepraszam że na ciebie wpadłem – usiadł na krzesełku koło mnie – Odwróciłem na moment głowę i…

- Nic mi nie jest, naprawdę – przerwałam mu i uśmiechnęłam się do niego. – Wszystko w porządku, byłam trochę zaskoczona.

-Ji Won – wyciągną rękę w moją stronę.

-Hanna – uścisnęłam jego rękę .

-Miło mi cię poznać Han Ni .

Anioł znów się do mnie uśmiechną. 




Postaram się jeszcze dziś wstawić kolejnego parta :3 Bo tu za dużo nie wyjaśniłam. A akcja będzie trochę inna to taki wstęp :3

Pozdrawiam fanów stronki na fejsie : Azjato, jesteś moim ideałem.
 

3 komentarze:

  1. Przyczepiłabym się do kilku rzeczy, ale jak na początek to nie jest źle. Popracuj nad opisami i powtórzeniami.
    Powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Monrras. Jest pare rzeczy, nad którymi powinnaś popracować, ale ogólnie zaczyna sie fajnie. Od samego przylotu... :) Czekam na dalsze części.

    judea-world.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiłaś mnie na tyle że nie widzę żadnych błędów ^^ albo je zmieniłaś albo ja jestem zmęczony :P w każdym bądź razie kochanie jestem pozytywnie zaskoczony i będę czytać dalej jutro bo dzisiaj nie mam siły <3

    OdpowiedzUsuń