-Hannah ! To ty! Nie wierzę! - patrzył
na mnie z uśmiechem od ucha do ucha.
Uśmiechnęłam się do niego – Dawno
się nie widzieliśmy. - próbowałam zażartować, naprawdę kiepsko
mi to wyszło, ale JiWon i tak się zaśmiał.
-Wsiadaj, zabiorę cię w fajne
miejsce. - powiedział zachęcającym mnie ręką do wejścia.
Musiałam się chwilę zastanowić,
ledwo go znam, nie powinnam wsiadać do samochodu jakiegoś obcego
gościa. No może nie był taki obcy, w sumie wyglądał też na
niegroźnego.
Kurczę, tacy zwykle okazują się być
mordercami. Weźmy też pod uwagę fakt że raz mi pomógł.
-Hannah? Nie daj się prosić. - nieeee
nie złapiesz mnie na proszące oczka - Wsiadaj! - uśmiechnął się
uroczo. Co robi co robić ?
„Przepraszam mamo” - pomyślałam
wsiadając do samochodu. -”za to jaka się staje przy uroczych
chłopakach.”
Weszłam, zamknęłam drzwi. JiWon
pochylił się nade mną. Centymetry dzieliły nasze twarze od
siebie. Nieeee... Jest za wcześnie by mnie pocałował. A może?
Nagle jego ręka powędrowała w górę.
Co on miał zamiar zrobić? Ze strachu przymrużyłam oczy. Bądź co
bądź byłam dziewczyną z zasadami. Całowanie następuje po tym
jak stwierdzamy wspólnie że jesteśmy w tzw. związku. Może w
Korei robi się to szybciej? Boże co robić! ?
Zacisnęłam oczy. Poczułam jego rękę
sunącą w dół
I te wszystkie „nieczyste” myśli przerwał nagle tak dobrze wszystkim znany 'klik' zapinanego pasa.
I te wszystkie „nieczyste” myśli przerwał nagle tak dobrze wszystkim znany 'klik' zapinanego pasa.
Maatko, a już miałam nadzieję...
Otworzyłam szeroko oczy.
-Pasy trzeba zapinać – obdarzył
mnie uroczym uśmiechem.
-Aaaa, racja... - powiedziałam
zaskoczona.
Gdy wkładał kluczyki do stacyjki,
rozejrzałam się troszkę po samochodzie.
Miał bardzo ładny wóz. Widać było
że był nowy. Czarny lakier z wierzchu, w środku biała tapicerka.
I mój fotel był taki wygodny, miałam też dużo miejsca by
wyciągnąć nogi, co nie zdarzało się w naszym oplu. Mam na myśli
ten którym jeździł mój papa w Polandii, czyli samochód który w
tej chwili był zupełnie nie ważny.
-Jak ci się podoba Korea? - zagadną
od razu jak ruszyliśmy. - Jesteś tu pierwszy raz ?
-Yhym -zaczęłam mało inteligentnie
- nigdy wcześniej nie byłam poza granicami państwa- pomijając
wycieczkę klasową na Litwę dodałam w myślach. -Nie pomyślałabym
że będę mieszkać aż w Korei.
-Co ci się najbardziej podoba? -
zapytał. Widać było że lubi konkretne odpowiedzi bo pytał bardzo
szybko.
-Jest tu tak czysto, wszystko zdaje się
mieć swoje miejsce.
-Masz rację – patrzył prosto na
drogę i cały czas się uśmiechał. Czy on wybielał zęby? - Korea
Południowa jest bardzo poukładana. - skręcaliśmy właśnie w
prawo, a ja nie mogłam oderwać oczu od jego białych siekaczy. –
Mało o tobie wiem. - oho, zarzucił nowy temat, spojrzał na mnie
„kątem oka” więc odwróciłam szybko wzrok udając, że patrzę
na to co się dzieje za oknem – Skąd jesteś?
-Z Polski. - odpowiedziałam.
-Gdzie to leży ? - właśnie samochód
zatrzymał się na czerwonym świetle, więc JiWon korzystaj ac z
okazji przez chwilę na mnie patrzył.
Nie wiesz gdzie leży Polska ? Hmpf...
typowe...
-W Europie.
-Aha chyba już wiem. Czy to obok
Niemiec ?
-Tak, graniczymy z nimi.
-O teraz pamiętam ! - był chyba
zadowolony z siebie że skojarzył fakty bo zaczą się szczerzyć
znowu ukazując zęby żywcem wyjęte z reklamy jakiejś drogiej
pasty do zębów. - Byłem tam kiedyś. Wy robicie 'pierogi',
prawda?– słowo pierogi wypowiedział po polsku z dziwnym akcentem.
-Tak – zaśmiałam się .
-Wy chyba również macie pierogi. -
dodałam przypominając sobie tą informacje, trochę czytałam o
tym przed wyjazdem. Jestem żarłokiem więc musiałam wiedzieć czy
będę mogła się tu najeść, nie mogłabym znieść tylko ryżu.
Tak tak stereotypy.
-Mówisz o mandu? A co jadłaś je
kiedyś? - zapytał ruszając przy okazji samochód bo pojawiło się
zielone światło.
-Nie, jestem tu dopiero jeden dzień. -
zaznaczyłam.
-Nawet już nie pamiętam kiedy je
ostatnio jadłem. - westchną. - Następnym razem zaproszę cię na
mandu.
Następnym razem?! - te słowa na pewno
zakodowały się w każdej części mojego umysłu.
-Ale jesteś szybki, nawet nie
skończyliśmy tego spotkania, a ty już wyskakujesz z następnym. -
zagrałam niedostępną czy tylko mi się wydawało?
-Nie chciałem sprawić takiego
wrażenia – jego twarz trochę posmutniała. Zasmucony też
wyglądał cudownie. Tak przystojnie i słodko zarazem.
Jak prowadził jego twarz wyglądała
nadzwyczaj spokojnie. Nie marszczył czoła jak ktoś przed nim nie
znał się za dobrze na tym jak prowadzić auto, do tego cały czas
był uśmiechnięty jak tylko mnie pytał lub mi odpowiadał.
Mogłabym jechać z nim samochodem z Korei do Polski byleby tylko
wlepiać gały na jego „prowadzącą twarz”.
-Więc aż tak się gniewasz ? -
zapytał.
-Co ? - popatrzyłam zdziwiona.
-Pytałem się przed chwilą czy mi
wybaczysz.
-Ale nawet nie ma czego wybaczać. Nie
bierz tego tak do siebie. - uśmiechnęłam się – żartowałam.
-Uff. Ulżyło mi. - wypuścił głośno
powietrze. - Więc pójdziemy następnym razem na pierogi ?
-Ok – uśmiechnęłam się.
Samochód się zatrzymał.
-Jesteśmy prawie na miejscu, stąd
musimy dojść sami. - odpiął pas po czym wysiadł z samochodu.
Odpięłam pas i pociągnęłam za
klamkę czując że drzwi same „się ciągną”. Naprawdę nie
wiem jak opisać te zjawisko. Wyjaśnienie przyszło szybko. Okazało
się że to JiWon otwiera mi drzwi, a już myślałam że jego
samochód automatycznie otwiera drzwi na dotyk, wiecie coś jak
samochody z filmy science-fiction. Nie każdy musi być super
domyślny. Strasznie zdziwiły mnie regulatory temperatury w moim
pokoju w domu Łukasza. Zresztą to była dosłownie chwila, nawet
nie zauważyłam że podszedł do moich drzwi. (Wampir czy co ?)
Wysiadłam na pewno wyglądając jak uśmiechnięty głupek bo rzadko
kiedy jakiś chłopak otwierał mi drzwi od auta. Dżizz jaki
dżentelmen.
-Na razie pójdziemy chodnikiem w
górę. Zresztą . - złapał mnie za rękę – tak mi będzie
łatwiej. - uśmiechną się do mnie tak uroczo. Jego oczy zamieniły
się w cieniutkie czarne kreseczki.
Miał rację droga pod górkę była
trochę męcząca ale myślę że nie o to mu chodziło. Chodnikiem
szło jakieś dziesiątki ludzi. Wszyscy tworzyli gęsty tłum i
ciężko było się przecisnąć.
Po jakiejś chwili znaleźliśmy się
na miejscu. Małej przytulnej kawiarni której pewnie sama bym nie
zauważyła bo znajdowała się z tyłu jakiegoś większego budynku
a z ulicy wyglądało to raczej jak księgarnia.
Dookoła przy ścianach stały regały
z książkami a na środku stoliki, krzesła i kanapy.
JiWon zaprowadził mnie (nadal trzymał
mnie za rękę ^-^) w cichy i przyciemniony kąt gdzie stała rogówka
i stolik. Na oko widać było że tam najczęściej siadają pary.
-Tu będziemy mieli spokój –
powiedział anioł gdy popatrzyłam na niego pytająco.
Zaraz po tym jak usiedliśmy podeszła
do nas kelnerka z notesikiem w ręku.
-Jesteś głodna? - zapytał mnie
chłopak.
-Nie bardzo, ale z chęcią wypiłabym
coś chłodnego.
-Sok? Mrożona herbata ?
-Herbata.
Zaraz po tym JiWon zaćwierkał do niej
po koreańsku. Zapewne zamówienie. Ona się ukłoniła i odeszła.
-Podoba ci się ? - zapytał patrząc
mi się w oczy.
-Co?
-Miejsce, klimat ?
-Strasznie tu, hmm.... intymnie ? -
podniosłam jedną brew do góry czekając na wyjaśnienie.
-Chciałem ci pokazać moje ulubione
miejsce. - powiedział odgarniając mi kosmyk włosów za ucho, po
czym lekko zjechał ręką po mojej szyi i ją zabrał. Poczułam jak
robi mi się gęsia skórka.
Zaśmiałam się głupio spuszczając
wzrok. Co się ze mną dzieje?!
Chciałam szybko odwrócić jego uwagę
od mojego głupkowatego dziewczyńskiego zachowania.
-Ciągle rozmawiamy o mnie. Może teraz
ty odpowiesz na parę moich pytań. - powiedziałam odważnie patrząc
mu w oczy.
-Ok – znowu uśmiech.
-Więc czemu byłeś wtedy na lotnisku?
-Mój tata pracuje w Ameryce. W dzień
w którym na siebie wpadliśmy był dniem kiedy miałem przewidziany
powrót.
-Uczysz się gdzieś? - zadałam od
razu kolejne pytanie.
-Tak kończę właśnie liceum. Za
kilka miesięcy idę do college'u.
-Więc co chcesz robić w życiu? Masz
już ustalone plany?
-Zostanę chirurgiem plastycznym. -
odpowiedział z nutką dumy w głosie.
-Serio kręcą cię skalpele, krew i
botox ?
Nie zdążył mi odpowiedzieć bo jego
uwagę odwróciła kelnerka przynosząca nasze zamówienie.
Mrożoną herbatę i kawę.
-Myślę że będzie ci smakować –
powiedział i podał mi mój kubek.
Gdy już wypiliśmy nasze napoje JiWon
zamówił kolejne. Rozmowa z nim była naprawdę przyjemna. Miał
bardzo dobry akcent gdy mówił po angielsku. Nauczył mnie też
kilka zwrotów po koreańsku.
Potem posłuchaliśmy muzyki z jego
mp3. Oczywiście koreańskiej, to był mój chyba pierwszy raz gdy
słuchałam czegoś tak niezrozumiałego, a jednocześnie przyjemnego
dla ucha.
Czas mijał nam bardzo szybko, nie
zauważyłam nawet jak zrobiło się już ciemniej za oknem.
Spojrzałam na zegarek.
-Ojej jak późno! - wstałam
natychmiastowo.
-Spokojnie odwiozę cię. - powiedział
łapiąc mnie za przedramię i lekko sadzając.
-Nie serio, świetnie nam się gada i w
ogóle, ale ja muszę już wracać. Mój brat mnie zabije. -
powiedziałam spanikowana.
-Możesz już powoli wychodzić, tylko
zapłacę. - i odszedł do baru. Ja poszłam tak jak powiedział w
stronę wyjścia, za chwilę mnie dogonił i szybkim krokiem
poszliśmy w stronę samochodu.
Otworzył mi drzwi po czym poszedł
usiąść ze swojej strony. Jak tylko zapięłam pasy samochód
ruszył.
-Zaraz będziemy na miejscu, podaj mi
tylko adres. - powiedział zwinnie wymijając jakiś samochód.
Adres ? Nie znam adresu. Co zrobić ?
-Zawieź mnie tam skąd mnie zabrałeś
– jedynie to było w tej sytuacji jakimś punktem odniesienia.
Nie minęło 3 minuty jak znaleźliśmy
w tej okolicy gdzie były małe kawiarenki i butiki które
podziwiałam rankiem.
-Dziękuję, było mi naprawdę miło
spędzić z tobą czas mam nadzieję że się jeszcze spotkamy. -
uśmiechnęłam się.
-Ja również. - odwzajemnił uśmiech.
-No to cześć – powiedziałam
odwracając się w stronę drzwi.
Poczułam jak jego ręka chwyta mój
nad garstek i całe ciało odwraca się w jego stronę.
Przysuną się do mnie i pocałował
mnie w policzek po czym puścił mój nadgarstek.
-No to cześć . - powiedział i
ponownie się uśmiechnął.
Wysiadłam z samochodu. Jeszcze gdy
odjeżdżał patrzyłam się lekko osłupiona w jego szybę. On
machną mi ręką i już go nie było. Złapałam się wtedy za
policzek. Naprawdę to zrobił. Pocałował mnie. W policzek !
Gdy już przestałam się do siebie
uśmiechać jak jakaś głupia i kręcić się w miejscu z radości.
Zaczęłam się zastanawiać jak wrócić do domu.
Dobra teraz powinnam pójść prosto,
bo stamtąd zmierzałam tutaj. A teraz w prawo . - Mówiłam sobie w
myślach.
No a teraz gdzie ? - pamiętam że tędy
biegłam żeby uciec przed kochanym Leo.
Na chwilę musiałam się zatrzymać.
Nie skręciłam przypadkiem w odwrotną
stronę?
A może przegapiłam ten zakręt lub
jeszcze do niego nie doszłam?
-Wsiadaj. - usłyszałam nagle za sobą.
Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą
motor, dokładnie czarny skuter. Wiecie taką kosiarkę którą
wszyscy z kartą moto-rowerową zrobioną w gimnazjum mogą się
wozić.
Nie widziałam tylko twarzy kierowcy
ale po chwili poznałam nieśmiertelnik na szyi. Naszyjnik Jake'a.
-Nie lubię cię, dlaczego miałabym
wsiadać? - powiedziałam oburzona.
-Twój brat chce dzwonić na policję.
RJ, Leo i GeMin poszli szukać cię w okolicy, wyobraź sobie że
nawet mi kazali jeździć jak głupi dookoła i cię wypatrywać. -
powiedział złośliwie. - Uwierz mi gdyby nie to że zabrali mi
telefon w życiu bym się nie ruszył.
-Powiedz mi gdzie mam pójść i możesz
mnie tu zostawić. - powiedziałam napuszona.
-Wsiadaj i nie rób problemu.
-Nie. - powiedziałam i odwróciłam
się plecami idąc przed siebie.
-Hej TY ! - wrzasną Jake. Chyba zdjął
kask bo słyszałam go bardzo wyraźnie, usłyszałam jak biegnie.
Nagle chwycił mnie za ramię i odwrócił mnie w swoją stronę. -
Nie utrudniaj!
-Nie wsiądę na tą twoją kosiarkę !
-Kosiarkę ?! - warkną oburzony. -
Słuchaj, gdyby nie to że zabrali mi komórkę nie byłoby mnie
tutaj.
-Mówiłeś . - wcięłam się mu
bezczelnie.
-Wszyscy się martwią, a ty masz to
tak po prostu w dupie i obściskujesz się z debilami w samochodach.
Pozwól że ułatwię sobie zadanie i … - złapał mnie za rękę i
poprowadził w stronę skutera.
-Puszczaj słyszysz ?! - próbowałam
wyszarpnąć swoją rękę z jego uścisku, na nic moje starania.
Jake pociągnął mnie jeszcze mocniej.
To była dosłownie chwila
Potknął się o kawałek wystającej
płyty chodnikowej.
Razem z nim runęłam w dół na beton.
Lądując ustami na jego ustach.
----------
Przepraszam was że kazałam wam tak długo czekać, na coś tak krótkiego ;p (No na moim programie do pisania wyszło 3,5 strony. Może takie krótkie to nie jest)
Miałam urodziny w tym tygodniu i zaczęły mi się ferie, trochę byłam rozproszona żeby coś napisać.
Czekam na szczere opinie :3 ale co do treści, do stylu plz się nie czepiajcie. Nie wiem jak to zmienić :p
Do długości nie mam zastrzeżeń :p
OdpowiedzUsuńStyl się sam zmieni, udoskonali z każdą kolejną notką, więc nie martw się :) Ale krytyka też jest bardzo potrzebna.
Bardzo się cieszę, że dodałaś w końcu kolejną część, nie ufam temu Aniołowi jakoś, osobiście kocham Jake'a i jestem bardzo szczęśliwa z takiego zakończenia części 2.
Pisz dalej, powodzenia :)
Dziękuję że wciąż czytasz mojego bloga :D i dajesz cenne rady ;*
UsuńNo w końcu się doczekałam ^^.
OdpowiedzUsuńJest dobrze. , poprawiłaś styl pisania - co bardzo mnie cieszy :3. Rozdział fajny , czekam na next .
Cieszę się ;) wpadnij i oceń jak się pojawi :3
UsuńOch, ach, ech.. <3
OdpowiedzUsuńCudoo! *__*
"Romans" z JiWon'em? Hje hje. :3
Strasznie jestem ciekawa tego, co wydarzy się po "pocałunku"! :D
Czekam na kolejny! Mam nadzieję, że pojawi się niebawem! ^^
Już niedługo się pojawi, dziękuję za miłe słowa ;*
UsuńNaprawdę świetnie piszesz!
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło że tak sądzisz :D ;* Dziękuję, proszę czytaj nadal :3
UsuńI could not гefrain from cοmmenting. Well written!
OdpowiedzUsuńFеel free to ѵіsit my blog ...
payday loans